Pośród problemów zgłaszanych przez klientów „Wodociągów” zdarzają się też pełne lęku pytania, czy woda z kranu nadaje się do użytku. Ci, którzy mają filtry na instalacji domowej, są przerażeni wytrącającym się osadem, inni obawiają się zapachu, w którym wyczuwa się chlor.
Woda jest niezbędna do życia – do nawodnienia organizmu, utrzymania higieny osobistej i porządków w otoczeniu, podlewania roślin itp. Dobrze by ta woda była odpowiedniej jakości i nie zagrażała naszemu zdrowiu. Nic więc dziwnego, że niektórzy użytkownicy są nie do końca ufni, jeżeli chodzi o wodę podawaną z sieci wodociągowej.
Jednym ze zgłaszanych problemów jest to, że filtry montowane na instalacjach wewnętrznych szybko ulegają zapchaniu osadem, który za ładnie nie wygląda. A przecież to się pije… Skąd ten osad? Zgodnie z obowiązującym prawem, woda podawana do sieci musi spełniać bardzo rygorystyczne wymogi, które określają jakie właściwości musi posiadać woda przeznaczona do spożycia – jednym z tych kryteriów jest zawartość jonów, w tym żelaza. Te dopuszczalne wartości są często wyższe od zera, co jednoznacznie wskazuje, że w sieci może płynąć nie czyste H2O, ale woda z domieszkami różnych jonów. W przypadku żelaza dopuszcza się 200 µg/l tej domieszki – czyli bardzo, bardzo mało, ale zawsze coś.
Cechą jonów jest to, że w formie rozpuszczonej są najczęściej niezauważalne dla człowieka bez żadnej aparatury pomiarowej. Potrafią jednak tworzyć z innymi cząstkami związki nierozpuszczalne w wodzie, a te uwidaczniają się jako wytrącający się osad. Ten już jest zauważalny. Przykładowo tlenki żelaza mają kolor rdzawy. Nazwa koloru nie jest z resztą przypadkowa, ponieważ rdza jest właśnie tlenkiem żelaza. Żelazo w przyrodzie jest zresztą dość pospolitym pierwiastkiem i w formie tlenku daje np. żółte zabarwienie piaskom. W formie jonów występuje też w wodzie – także tej pobieranej do spożycia. W procesie uzdatniania wody znaczną część tego żelaza usuwa się dzięki wytrącaniu go koagulantem – jednak nie wszystko. Woda w miejskiej sieci ma obecnie stężenie żelaza na poziomie 80 µg/l (czyli dużo poniżej wartości dopuszczalnej). To jednak wystarczy, by coś się tam wytrącało powoli na ściankach wodociągów i na filtrach wody w instalacjach domowych. Dlatego też okresowo wykonuje się płukania sieci i filtry należy czyścić. Bynajmniej nie świadczy to jednak o tym, że woda w sieci jest „brudna” czy „toksyczna”.
Jednym z dość często zgłaszanych do „Wodociągów” problemów z wodą z kranu jest nagła zmiana barwy na rdzawą. Kolor poniekąd wskazuje, z czym mamy do czynienia pod względem chemicznym, a bezpośrednią przyczyną zmiany jest najczęściej wahnięcie ciśnienia w sieci np. wskutek zamknięcia i otwarcia zaworów, awarii na sieci czy wyjątkowo intensywnego poboru wody. Zmiana ciśnienia prowadzi do zerwania osadów ze ścianek wodociągów, w tym wspomnianych tlenków żelaza. Gwoli ścisłości, żelazo jest tylko jednym z dopuszczonych w wodzie jonów. Są też te, które wpływają na twardość wody i wytrącają się jako tzw. kamień.
Kolejnym lękiem o kranówkę jest zawartość chloru i jego wyczuwalny zapach. Chlor jest gazem trującym – czy pijąc go z wodą możemy się zatruć? Toksyczne właściwości tej substancji są powszechnie znanym faktem, a jego dodawanie w procesie uzdatniania właśnie ową toksyczność wykorzystuje. Woda podawana do sieci musi być sterylna – nie może być w niej drobnoustrojów. Do ich zabijania używa się tegoż chloru. Dość szybko gaz ten sam się neutralizuje, ulatniając się lub wchodząc w nietoksyczne połączenia chemiczne. Dobierając dawkę trzeba zadbać by woda pozostała wolna od chorobotwórczych bakterii w całym układzie sieci – by nie dochodziło do wtórnego skażenia. Znaczy to, że po procesie uzdatniania trochę chloru w kranówce musi pozostać. Warto mieć na uwadze, że chlor wyczuwa się nosem poniżej progu, w którym zaczyna szkodzić oraz to, że nie kumuluje się on w sieci ani w organizmie pomimo przyjmowania nowych dawek. Przepisy prawa dopuszczają jakie ilości chloru mogą znajdować się w wodzie do spożycia – 0,3 mg/l tzw. chloru wolnego (niezwiązanego w związkach chemicznych) – jest to zdecydowanie poniżej dawki szkodliwej dla człowieka. W brzeskiej sieci natomiast to stężenie wynosi 0,13 mg/l czyli 2,5 razy mniej.
Pamiętajmy, że woda jest badana w trybie ciągłym. Szczegółowe przepisy określają dopuszczalne właściwości wody przeznaczonej do spożycia, tak by nie zagrażała ona w żaden sposób zdrowiu. Przydatność do spożycia dla brzeskiej kranówki potwierdza regularnie Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Brzegu, oświadczając, że w zakresie zbadanych parametrów, jej jakość odpowiada wymaganiom określonym w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dn. 7 grudnia 2017 r. w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi (Dz.U. z 2017 r. poz. 2294). Ostatnie takie Potwierdzenie było wydane 13 lipca 2022 r.