Zacznijmy naszą rozmowę od pytania, które nie powinno zaskoczyć. Przejmuje Pan oddział po dr Elżbiecie Gdowskiej, która 14 lat była kierownikiem na brzeskiej pediatrii. Zdobyła uznanie wśród pacjentów, rodziców, a także wśród personelu. Czy trudno jest przejąć oddział po lekarzu, który niewątpliwie zbudował tutaj markę?
A.K. Pierwszy raz podejmuję funkcję kierowniczą, więc nie mam skali porównawczej. Od jakiegoś czasu naszej pani kierownik trochę pomagałem. Sama pomagała mi się wdrażać, więc ta zmiana przeszła w miarę łagodnie. Wiedziałem, że może dojść do sytuacji, że dr Gdowska odejdzie w najbliższej przyszłości i jeśli zostanę poproszony o pokierowanie oddziałem, to się zgodzę. Pani doktor pozwoliła mi też, bym podpatrywał różne procesy, zatem zmiana ta przeszła na chwilę obecną dosyć łagodnie. Wiadomo jednak, powiedzmy sobie szczerze, zawsze jest trudno być w czyichś butach. Trudno jest zastąpić swojego szefa i zdaję sobie sprawę, że na początku nie będzie łatwo, mimo to ja będę szedł swoją ścieżką. Szefowa, jak 14 lat temu przychodziła do naszego szpitala, była już doświadczonym lekarzem, a my mogliśmy się od niej uczyć. Ja dziś jestem na początku swojej kariery i startuję z zupełnie innej pozycji. Myślę, że byłoby mi ciężej, gdybym był już bardzo doświadczonym medykiem. Wtedy do porównania byłoby dwóch zaawansowanych stażem lekarzy, a dziś nikt ode mnie nie wymaga 20-letniego doświadczenia. Szefowa nas uczyła i nami rządziła, a dziś ja wolę spotkać się z zespołem i wspólnie podejmować pewne decyzje, sam się przy tym ucząc.
Opinie na temat funkcjonowania brzeskiego szpitala nie zawsze były pochlebne, ale w ostatnim czasie sporo się zmieniło. Przez kilkanaście lat nie słyszeliśmy żadnej negatywnej opinii na temat pediatrii, a to mówi naprawdę dużo o funkcjonowaniu oddziału. Rozumiem, że w tym zakresie również idziecie do przodu?
A.K. Będziemy kontynuować, to co robiliśmy. Do tej pory dr Gdowska była najbardziej doświadczonym lekarzem i wszyscy jej słuchaliśmy. Jeśli chodzi o poziom merytoryczny, to oczywiście będziemy starać się go utrzymywać, natomiast jeśli chodzi o poziom zadowolenia naszych pacjentów oraz ich rodziców to myślę, że będzie tak samo, a może nawet i lepiej. O to się w ogóle nie martwię.
To zapytam o to, co teraz będzie się działo na oddziale. Czy pediatria w Brzeskim Centrum Medycznym będzie się jeszcze bardziej rozwijać? Jakie ma Pan pomysły lub na jakie ewentualnie nowe świadczenia medyczne możemy się przygotować?
A.K. Pomysłów mam naprawdę dużo i część z nich już została zrealizowana, do części dopiero dążymy, a jeszcze pewna część jest dopiero w planach. Przyszłość naszego oddziału leży w planowej diagnostyce pediatrycznej. Oczywiście, ostre przyjęcia to będzie dla nas zawsze chleb powszedni, ale ruszamy z planową diagnostyką. Na razie skupiamy się na powiecie brzeskim i namysłowskim. Niebawem zaprosimy na duże spotkanie wszystkich pediatrów z okolic, by przedstawić im nasze plany. Ale już mogę zdradzić, że będziemy mieć endokrynologa dziecięcego, zajmiemy się gastroenterologią dziecięcą, jak również bierzemy się za diagnostykę zaburzeń kardiologicznych. W porozumieniu z neurologami chcemy wykonywać diagnostykę bólów głowy, z tomografią czy rezonansem. Jasno widać, że będziemy rozszerzać naszą ofertę, gdyż do tej pory byliśmy oddziałem głównie ostrych przyjęć. Teraz trzeba iść z duchem czasu i rozszerzać naszą działalność. Kiedyś pacjent trafiał do nas, a na diagnostykę wysyłaliśmy do innych placówek lub lekarzy. Teraz chcę, aby pacjent, który od nas wyjdzie, miał kompleksowe rozpoznanie i do tego będziemy dążyć.
Czyli tak wygląda przyszłość naszej pediatrii?
A.K. Dokładnie, tak teraz będą funkcjonować oddziały dziecięce w naszym kraju. Taką, a nie inną mamy wycenę świadczeń medycznych. Mamy sezonowość zachorowań, żeby utrzymać się na dobrym poziomie finansowym i odpowiednio zarządzać oddziałem, trzeba wejść w diagnostykę, o której powiedziałem wcześniej. Przewidziała to dr Gdowska już jakiś czas temu, a ja to po prostu będę wdrażał w życie.
Czy w związku z tym zwiększy się liczba łóżek na oddziale?
A.K. Niekoniecznie. Mamy problem lokalowo-bytowy. Fizycznie dziś nie zmieścimy więcej pacjentów, zakontraktowanych do NFZ mamy 20 łóżek, a nawet w ekstremalnych warunkach zmieści się ich niewiele więcej. Mam pewne zakusy i pewne plany, ale to wszystko jest na razie w fazie konstrukcji. Szansa na rozbudowę oddziału jest, dyrektor szpitala dał zielone światło, zachęcają nas do tego również władze wojewódzkie, ale na chwilę obecną nie ma fizycznych możliwości. Muszę udowodnić najpierw, że to, co planujemy, będzie dochodowe i przyszłościowe by te ewentualne wolne miejsca w szpitalu przypadły mi, a nie komuś innemu. Na tym mi zależy.
W takim razie życzymy powodzenia i dziękuję za rozmowę.
A.K. Dziękuję.