Szambo precz!

Dziś wydaje się to dość abstrakcyjne, ale jeszcze na początku XXI wieku mieszkańcy większości wsi okalających Brzeg o kanalizacji mogli tylko pomarzyć. Standardem były przydomowe szamba, często nieszczelne. Ścieki przenikały do gruntu, zdarzało się, że wypełniały rowy odwadniające drogi przywodząc na myśl średniowieczne rynsztoki. Można tylko domniemywać ile nieczystości trafiało do lasów od nieuczciwych firm asenizacyjnych, które chciały uniknąć opłat za utylizację odpadu na oczyszczalni ścieków. I nagle… wszystko zmieniło się jak za dotknięciem magicznej różdżki.

Na przestrzeni lat 2006-2008 wybudowano aż 259 km kanalizacji! Miejscowości z gmin Lubsza, Olszanka, Skarbimierz, Lewin Brzeski i Oława zostały podłączone do brzeskiej oczyszczalni ścieków – w sumie 34 wsie. Chyba największe w lokalnej skali przedsięwzięcie infrastrukturalne nie byłoby możliwe do przeprowadzenia, gdyby nie fakt wejścia Polski do Unii i polityki wyrównywania standardów życia dla wszystkich obywateli. W owych standardach uwzględniono także dostęp do kanalizacji ogólnospławnej.

Jak wspomniano na wstępie, gospodarka ściekami w rejonie Brzegu wyglądała dramatycznie. Cierpiał na tym nie tylko wizerunek miejscowości, ale i środowisko, do którego trafiały nieoczyszczone ścieki. Skażony grunt, wody gruntowe i powierzchniowe stanowiły ryzyko epidemiologiczne.

Unia oferowała pomoc finansową już na etapie przedakcesyjnym – wsparciu inwestycjom kanalizacyjnym służył wtedy fundusz ISPA, a po akcesji funkcję tą przejął Fundusz Spójności.

Trzeba było jednak te pieniądze jakoś pozyskać i przedstawić sensowną wizję rozwiązania problemu gospodarki ściekowej. Sprawa była dla małej miejscowości podwójnie skomplikowana. Dla Unii priorytet miały „grube” obszarowe inwestycje, związane z dużymi aglomeracjami.

Narodził się zatem pomysł, by zawrzeć porozumienie międzygminne i zrobić jeden wspólny i co najważniejsze duży projekt – bardziej zauważalny w unijnej optyce. Powiedzenie „Zgoda buduje” znalazło tutaj potwierdzenie.

Co ciekawe, klęska brzeskiej garbarni stała się tym, co dało skrzydła dla rozbudowy sieci kanalizacyjnej. Ścieki muszą trafiać na oczyszczalnię ścieków, a wybudowany w 2000 r. obiekt tego typu został zaprojektowany na przepustowość, która miała obsłużyć miasto i właśnie tą nieszczęsną, a bardzo wodochłonną garbarnię.

Gdy zakład zaczął upadać, pojawił się problem niedociążenia oczyszczalni. Skąd wziąć „brakujące” ścieki? Wraz z unijnymi dyrektywami problem rozwiązał się – upieczono dwie pieczenie na jednym ogniu. Trzeba było podłączyć wsie do kanalizacji zbiorczej, a oczyszczalnię dociążyć by działała prawidłowo.

Projekt, który finalnie nazwano „Oczyszczanie ścieków w Brzegu”, został dostrzeżony przez instytucje unijne i wyróżniony tym, że dostał dofinansowanie jako jeden z pierwszych w Polsce. Beneficjentem zadania zostało finalnie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Brzegu sp. z o.o.

Skanalizowanie tak znacznego obszaru nie należało do łatwych zadań. W mieście ścieki płyną, w zdecydowanie większej ilości, dzięki sile grawitacji – jak naturalne cieki. Przechylenie rurociągów powoduje samoistny spływ i tylko gdzieniegdzie trzeba używać pomp (przepompowni).

Na tak ogromnym obszarze, jaki planowany był do podłączenia, dominują tereny płaskie. W praktyce, aby uzyskać niezbędny spadek, trzeba byłoby rurociągi zagłębiać dziesiątki metrów pod ziemią, co jest bardzo problematyczne i niezgodne ze sztuką budowlaną. Alternatywą była budowa przepompowni ścieków – finalnie wybudowano ich około 100! Gdy do tego dodać ponad 500 małych przepompowni przydomowych w miejscach, w których nie dało złapać się grawitacyjnego spływu – obraz inwestycji jawi się iście monumentalnie.

Przedsięwzięcie zrealizowano zgodnie z planem. Środowisko odetchnęło z ulgą. Kanalizacja uregulowała wiele problemów, ale jak to zwykle bywa, pojawiły się inne – o charakterze bardziej lokalnym. Podejście obszarowe do inwestycji ściekowych miało jeden dość poważny mankament – dystans, jaki ścieki muszą pokonać w rurociągach, zanim trafią na oczyszczalnię.

W niektórych miejscach zaczęło dochodzić do zagniwania ścieków i emisji odorów. Z tym problemem PWiK i gminy wiejskie mierzą się do tej pory. Przez lata eksperymentowano z różnymi metodami i wypracowano pewne, dość skuteczne rozwiązania, jednak całkowita niwelacja uciążliwości wydaje się nierealna. Bilans korzyści w stosunku do strat wypada jednak zdecydowanie korzystnie. Po 14 latach od zakończenia wielkiej inwestycji obraz rowów wypełnionych ściekami wydaje się nam równie abstrakcyjny, jak obrazki rodzajowe ze średniowiecza.

Projekt „Oczyszczanie ścieków w Brzegu” ujmował jeszcze zadania na terenie Oczyszczalni Ścieków w Brzegu i Stacji Uzdatniania Wody w Gierszowicach. Jego łączna wartość wyniosła 28,6 mln Euro, z czego 60% stanowił udział Funduszu Spójności. Pozostałą część kwoty sfinansowano w oparciu o pożyczki z Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i udział własny beneficjenta.

FOTO: T. Parcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *