Zespół rywali wzmocniony aż trzynastoma „spadami” z zespołu ekstraklasowego nie dał brzeżanom żadnych szans i już do przerwy prowadził 4:1. Po zmianie stron piłkarze Miedzianki trafili do siatki jeszcze dwukrotnie i końcowy rezultat brzmiał 6:1.
Przed spotkaniem każdy z nas liczył nareszcie na jakąś zdobycz punktową. W końcu gdzie się przełamać, jeśli nie na terenie ostatniej drużyny w tabeli? Okazało się jednak, że w sobotę piłkarze Stali musieli stanąć naprzeciwko zawodnikom, którzy na co dzień nie rywalizują w III lidze, a w ekstraklasie. Z powodu przerwy na reprezentację sztab szkoleniowy zesłał do zespołu rezerw m.in. Luciano Narsingha (16-krotny reprezentant Holandii), Szymona Matuszka (ponad 120 spotkań w ekstraklasie), Hiszpana Koldo Obietę, Meksykanina Santiago Navedę, Belga Mehdiego Lehaire czy Holendra Carolinę Jurich. Na ławce rezerwowych zasiedli z kolei m.in. podstawowy zawodnik I zespołu Miedzi Olaf Kobacki czy młodzieżowy reprezentant Finlandii Julius Tauriainen. Z tak mocną drużyną jeszcze nigdy nie przyszło nam rywalizować na poziomie III ligi.
Na nieszczęście dla nas rywale byli piekielnie groźni nie tylko na papierze, lecz również na murawie. Samo spotkanie rozpoczęło się dla Stalowców najgorzej, jak tylko mogło, bo gospodarze objęli prowadzenie już po upływie 30 sekund. Dośrodkowanie z prawej strony celną główką zamknął niepilnowany Drachal, dając Miedzi gola numer 1.
Brzeżanie nie podłamali się i już w 9. minucie wyrównali. W polu karnym najlepiej odnalazł się Damian Celuch i strzałem z bliskiej odległości umieścił futbolówkę w siatce. To był bardzo dobry fragment spotkania w wykonaniu żółto-niebieskich, prawdopodobnie najlepszy w całym meczu, bo nasz zespół mógł pójść za ciosem. Na bramkę rywali uderzali wówczas Maj i Czajkowski, ale gola chwilę później zdobyli rywale.
W 18. minucie piłkę stracił Szymczyk, po czym legniczanie ruszyli z kontrą, którą po szybkiej wymianie podań wykończył Hiszpan Koldo Obieta. W 25. minucie znów mogliśmy mieć remis. Michał Szymczyk inteligentnym zagraniem uruchomił Marcina Niemczyka, a strzał będącego w polu karnym „Małego” w ostatniej chwili wyblokowali gospodarze. Przeciwnicy w pierwszej połowie byli zabójczo skuteczni i w ciągu czterech minut w zasadzie zamknęli mecz. W 29. i 33. minucie dwukrotnie do siatki trafił Obieta, kompletując tym samym klasycznego hat-tricka.
Wyraźnie podłamani brzeżanie po zmianie stron chcieli postarać się o zmniejszenie rezultatu, ale musieli przy tym uważać na niezwykle groźne kontrataki piłkarzy Miedzi. Nie można było odmówić naszym piłkarzom chęci, lecz tego dnia po prostu jakość piłkarska zdecydowanie była po stronie przeciwników. Stalowcy w drugiej połowie oddawali mnóstwo strzałów z dystansu, znacznie więcej niż rywale – próbowali m.in. Maj, Czajkowski, Niemczyk, Bronisławski czy Czernysz – jednak żaden z nich nie wylądował w siatce. Dwukrotnie piłkę z bramki musiał natomiast wyciągać Miłosz Jaskuła. W 53. minucie gola bardzo mocnym uderzeniem zdobył Carolina, a w 60. minucie dublet ustrzelił Drachal.
Po takim spotkaniu ciężko o jakiekolwiek wnioski. Nie zamierzamy się już rozwodzić nad klasą rywala czy siłą zawodników Miedzi, bo fakty są bardzo nieprzyjemne: znaleźliśmy się na ostatnim miejscu w tabeli III ligi, a pozostałe zespoły zaczynają niepokojąco uciekać. Czasami trzeba upaść na samo dno, żeby się od niego odbić – z taką nadzieją musimy przystępować do kolejnych meczów.
9. kolejka III ligi (grupa 3)
Miedź II Legnica – Stal Brzeg 6:1
bramki: Drachal 1′, 60′, Obieta 19′, 29′, 33′, Carolina 53′ – Celuch 9′
Stal: Jaskuła – Maj, Wdowiak, Lechowicz, Szymczyk (46′ Ograbek), Czajkowski, Niemczyk, Czernysz, Bronisławski, Matusik (46′ Siudak), Celuch. Trener Kamil Rakoczy.
Żółte kartki (Stal): Czernysz, Lechowicz.
Sędziował: Maciej Węgrzyk (Śląskie KS).
Widzów: 100.