Święta to czas radosny. Spotkamy się w gronie rodzinnym, przy wigilijnym stole. Wystawna kolacja, dzielenie się opłatkiem, kolędy, trzaskające w kominku drwa, a za oknem mróz. Ech, rozmarzyłem się, a przecież nie wszyscy wypatrują świąt z niecierpliwością, a z pewnością nie robi tego ryba, która gości na wigilijnych stołach wielu polskich rodzin.
Właśnie dlatego chciałbym pochylić się dziś nad smutną rolą karpia. Smażony, czy w galarecie, bezsprzecznie króluje wśród potraw wigilijnych, lecz nie zawsze tak było. Wcześniej karp gościł na naszych stołach jako jedna z wielu ryb, a na wieczerzy wigilijnej musiał nierzadko ustępować pola gatunkom takim jak szczupak, sandacz, czy miętus. Na tron wyniósł karpia czynnik ekonomiczny. Po drugiej wojnie światowej kraj był zniszczony, a gospodarka w ruinie. Duży, smaczny, a do tego łatwy w hodowli karp pozwolił zapełnić wigilijne stoły.
Ryba ta nie jest naszym gatunkiem rodzimym, a jej droga na polskie stoły była bardzo długa. Pierwotnie występowała w Europie południowo-wschodniej i Azji zachodniej, w zlewiskach Morza Czarnego, Kaspijskiego i Aralskiego. Jako pierwsi hodowali karpia Chińczycy prawdopodobnie już w V wieku p.n.e.
Rozpowszechnienie karpia w Europie przypisuje się Rzymianom. Już 350 lat p.n.e. pisał o nim Arystoteles. Począwszy od VII wieku n.e. nastąpił dynamiczny rozwój hodowli karpia w gospodarstwach przyklasztornych. W Europie był pierwszą rybą hodowaną w sztucznych stawach. W Polsce pojawił się najprawdopodobniej w XII wieku wraz z osiedleniem się na naszym terenie zakonu cystersów. Mnisi parali się nie tylko modlitwą, ale także pracą na roli, w tym hodowlą karpia.
Preferujący ciepłe i spokojne wody karpie w naszych warunkach w zasadzie nie rozmnażają się w sposób naturalny, a do tarła przystępują sporadycznie – nasze wody są dla nich po prostu za zimne. Być może zmieni się to wraz ze zmianą klimatu. Skąd więc karp w naszych wodach? Głównym powodem jest zarybianie zbiorników w celach wędkarskich, często też udaje mu się wydostać z hodowli.
Dla naszego ekosystemu jest gatunkiem inwazyjnym i wręcz szkodliwym. Jest wszystkożerny, w jego menu znajdują się larwy owadów, mięczaki, skorupiaki, glony… Krótko mówiąc, wszystko co posiada jakąkolwiek wartość odżywczą i da się połknąć. Żerują przy dnie. Podczas żerowania przekopują dno w poszukiwaniu pożywienia, przez co zamulają zbiorniki wodne, przyspieszając ich eutrofizację, poza tym wypierają rodzime gatunki, odbierając im pokarm. Karp też jest rybą bardzo żarłoczną. Nic więc dziwnego, że do zarybiania zbiorników naturalnych podchodzi się dziś bardziej rozważnie. Nie robi się tego w wodach, gdzie żyją szczególnie cenne gatunki rodzime.
Warto o tym pamiętać, kiedy zdecydujemy się na ułaskawienie wigilijnego karpia i wypuszczenie go do przypadkowego zbiornika. Gruby i ociężały zyskał sobie miano gnuśnego łakomczucha, Żabiński swego czasu nazwał go tuczonym wieprzem naszych wód. Czy słusznie? Wśród wędkarzy istnieje duże grono entuzjastów karpia, którzy uważają go za godnego przeciwnika – z ciała jest bowiem sprawnym zawodnikiem wagi ciężkiej, w inteligencji przewyższa swych krótko żyjących krewniaków, przy szczupaku zaś jest wyrafinowanym intelektualistą. Tak o karpiu wypowiadał się Wacław Strzelecki w książce „Wędkarstwo jeziorowe”.
Karp może osiągać imponujące rozmiary. Największy, złowiony na wędkę w Polsce, ważył 36,4 kg, (złowiono go w 2020 roku). Światowy rekord dzierży z kolei karp złowiony na Węgrzech w 2018 roku, ważył 51,2 kg.
Znamy dwa podstawowe podgatunki karpia. Naturalnie, dziko żyjący, to sazan – jego ciało w odróżnieniu od odmian hodowlanych ma kształt walcowaty, a grzbiet niski, jest przystosowany do pływania w rzecznym nurcie rzek. Łuski pokrywają całe jegp ciało.
W odróżnieniu od sazana karpie hodowlane są bardziej ociężałe, mają silnie wygrzbiecone i bardziej masywne ciało. Wyróżniamy różne odmiany hodowlane:
– Karp królewski (lampasowy) – ma on rząd dużych łusek rozmieszczonych wzdłuż linii bocznej i w okolicach głowy.
– Lustrzeń – często mylony z karpiem królewskim, często też uważany za tą samą odmianę. Łuski lustrzenia są jednak rozmieszczone nieregularnie, w różnych miejscach ciała, tak jakby były porozrzucane.
– Karp bezłuski (golec) – posiada grubą skórę, a łuski są znikome, klika na grzbiecie i kilka przy ogonie.
– Karp pełnołuski – jak sama nazwa wskazuje, całe jego ciało pokrywają łuski, jak u karpia dzikiego. Od sazana różni się bardziej wygrzbieconym ciałem.
Są jeszcze karpie koi – ozdobna odmiana o bardzo zróżnicowanym i efektownym zabarwieniu.
Mimo masowej hodowli karp jest jednym z najbardziej ekologicznych produktów spożywczych w naszym kraju – hodowany jest w naturalnych warunkach, żywi się pokarmem naturalnym, dodatkowo dokarmiany jest naturalnymi paszami zbożowymi, a sposób jego hodowli nie zmienił się od stuleci.
Tak jak wspomniałem, wcześniej na tron wyniósł go czynnik ekonomiczny. Chodząc wśród półek sklepowych, zastanawiam się, czy czynnik ekonomiczny go zdetronizuje, za karpia trzeba dziś zapłacić dwa razy tyle, co przed rokiem, a inflacji przecież nie ma, nie było i nie potrzeba!
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt.
Janusz Pasieczny