Zima ledwie co postraszyła kierowców, a już mamy roztopy. Od kilku dni temperatura jest dodatnia, co sprawia, że topnieje śnieg na drodze i lód na stawie. Sądziłem, że sezon na łowienie ryb pod lodem minął, zanim zdążył się na dobre zacząć. Widok topniejącej tu i ówdzie tafli na powierzchni Stawu Cegielnianego w Brzegu, w środę o poranku, utwierdził mnie w tym przekonaniu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po drugiej stronie dostrzegłem sylwetkę wędkarza łowiącego w najlepsze ryby. Jaki desperat ryzykuje wejście na lód? Ciekawość wzięła górę i poszedłem to sprawdzić. Na szczęście trafiłem na koniec połowów, bo nie zaryzykowałbym wejścia na lód.
Wędkarz to Andrzej (mężczyzna w sile wieku), niewyglądający ani na desperata, ani na lekkoducha. Przeciwnie, jego postura i sposób zachowania zdradza starego wygę. Zapytany: czy lód nie jest za cienki? Odpowiedział: tu gdzie łowiłem, lód jest dość gruby i jest bezpiecznie, wczoraj było nas tu trzech. Dalej od brzegu (tu wskazał na miejsca, gdzie taflę lodu pokrywała już cienka warstwa wody) tafla ma grubość góra 4 cm, tam bym nie ryzykował.
Co robisz ze złowionymi rybami? Wszystkie ryby wypuszczam, po co je zabijać? W tym roku złowiłem 32 karpie powyżej 10 kg (mniejszych nie liczymy) i wszystkie wypuściłem. Widząc moje zdziwienie, dodał: trzydzieści lat łowię ryby, a jeszcze żadnej w ustach nie miałem. Nie lubię ryb.
Zapytany, po co w takim razie przychodzi na staw, gdzie na odsłoniętym terenie, przez długie godziny wystawia się na działanie mrozu, wiatru i mżawki? Odpowiedział krótko, to jest pasja.
Dzień był jeszcze młody, więc postanowiłem zrobić woltę przez miasto. Na rynku dwa stoiska z żywymi rybami. Cena karpia 32 zł, lin i amur w tej samej cenie, a za karasia zapłacimy jedyne 17 zł. Tłumów nie widziałem. Przyszedłem nie w porę, czy zmienia nam się tradycja?
Często wędkarzy łowiących z lodu postrzegamy jako osoby lekkomyślne, przez pryzmat komunikatów w stylu: wędkarz uwięziony na tafli lodu, konieczna była pomoc strażaków. Jednak szacunek dla pokonanego przeciwnika i wypuszczenie złowionej ryby, to bardzo rycerska postawa. To każe spojrzeć na wędkarzy z większym szacunkiem. Inaczej też zacząłem myśleć o wędkowaniu pod lodem.
Myślę, że na temat wędkarstwa podlodowego oraz w ogóle o pasji wędkowania można by długo rozprawiać. Ja chciałem tylko podzielić się refleksją, jak łatwo oceniamy ludzi i ich działanie, mając o tym mgliste pojęcie.
Tymczasem muszę się streszczać, śpieszę się na trening, gdzie na macie, pod dachem i bez ryzyka załamania się lodu będę w sposób bezpieczny ryzykował skręcenie karku, ale z pasją nie wygrasz.
Janusz Pasieczny