Gdzie trafiają brzeskie ścieki?

Niedawno zapytaliśmy, skąd Brzeg bierze wodę i okazuje się, że była to nie lada zagwozdka, gdyż wielu mieszkańców było przekonanych, że pijemy wodę z Odry. Jak jest już woda, to muszą być ścieki. Konsekwentnie więc zapytamy tak jak w nagłówku.

Wodociągi i kanalizacja stały się już tak powszechnym dobrem, że korzystamy z nich bez zastanowienia, jaki jest tak naprawdę obieg tej użytkowej wody. Wypływa z kranu, ścieki trafiają do odpływów i płyną gdzieś kanałami. Gdzie konkretnie chyba nie każdy wie. Ważne, że póki się nic nie przytka – mamy z głowy problem ze zużytą wodą. Co niektórzy pewnie też z resztkami pokarmowymi i różnymi nieczystościami, które nie rozpuszczają się w wodzie, ale o tym nielegalnym procederze napiszemy w dalszej części artykułu.

Finalnym odbiornikiem ścieków od dawnych czasów często bywały rzeki i to te same, z których miasta czerpały wodę. Lokalizacja miejscowości przy naturalnym cieku była powszechnym zjawiskiem i nawet w czasach obecnych jest to zauważalne. Woda jest niezbędna do życia, a gdy społeczność ma się rozwijać potrzeba jej więcej. Nikt nie myślał wówczas o oczyszczalni ścieków, stąd nieczystości gromadziły się w rzece, w miarę jak przepływała przez kolejne miasta. Nie trudno dojść do wniosku, że woda wraz z biegiem rzeki traciła jakość i wartości użytkowe. Zjawisko spotęgowała rewolucja przemysłowa i zrzut nieczystości, z którymi natura nie potrafiła sobie poradzić (rzeki mają naturalną zdolność do samooczyszczania, ale ich możliwości pod tym względem są ograniczone). W końcu zdano sobie sprawę, że nie ma co truć sąsiadów z kolejnej miejscowości i lepiej ścieki oczyścić przed zrzutem do środowiska. Przykład Londynu pokazał dobitnie, że z Tamizy, która już miała etykietę śmierdzącego ścieku, można uzyskać znów normalną zdrową rzekę, w której żyją ryby. Stało się to właśnie dzięki budowie oczyszczalni na odpływach z miast w wyższym biegu rzeki.

W Brzegu oczyszczalnię wybudowano jeszcze w czasach niemieckich na początku XX w. Jako lokalizację obrano wyspę pomiędzy Odrą a Kanałem Żeglownym w Brzegu w rejonie ul. Grobli. Co ciekawe rozwiązanie funkcjonowało prawie 100 lat aż do 2000 roku. Końcówka była dramatyczna, gdyż od czasów niemieckich wiele się zmieniło – przede wszystkim płynęło dużo więcej ścieków, niż wynosiła przepuszczalność starego obiektu. Dodatkowo stopień oczyszczania nie gwarantował oczyszczenia do parametrów wymaganych obowiązującymi przepisami. Miastu groziły poważne kary. Ostatecznie udało się pozyskać środki na budowę nowej nowoczesnej oczyszczalni, która funkcjonuje po dziś dzień i spełnia wszystkie wymogi obowiązującego prawa.

Powstała ona w pobliżu pierwszej. Szybko jednak okazało się, że jej przepustowość jest… za duża w stosunku do potrzeb. Należy tu zwrócić uwagę na fakt, iż w czasach gdy była projektowana, w Brzegu funkcjonował jeszcze przemysł, który jednak wkrótce zaczął upadać a wraz z nim perspektywa dużych zrzutów ścieków. To niedociążenie stało się jednak szansą na podłączenie miejscowości w gminach przylegających do miasta. Tam wciąż działały szamba i to często nieszczelne, co powodowało dodatkowe skażenie obszaru, wód gruntowych a finalnie Odry. W latach 2006-2008 z pomocą środków unijnych wybudowano 259 km kanalizacji zbierającej ścieki z 34 miejscowości i dociążono oczyszczalnię.

Na koniec warto wspomnieć o nielegalnym procederze, którego dopuszczają się co niektórzy użytkownicy kanalizacji. Nieczystości wpuszczone do kanałów mają do przebycia długą drogę, nim dotrą na oczyszczalnię. W większości kanałów ścieki spływają na zasadzie grawitacyjnej (na tej samej zasadzie jak rzeki – w kierunku spadku), jednak by nie przegłębiać zbytnio kanałów (okolice Brzegu to raczej płaski teren) co pewien czas ścieki trzeba mechanicznie podnosić do góry i przetłaczać z użyciem przepompowni ścieków.

To, co trafia do kanałów, musi mieć zatem odpowiednią konsystencję i nie powodować powstawania zatorów czy blokować wirniki pomp. Niestety doświadczenia podmiotu zajmującego się eksploatacją pokazują, że ludzie nie do końca mają świadomość tego faktu. Ściereczki do kurzu czy ręczniki papierowe to nie to samo co papier toaletowy, który się dobrze rozpuszcza w wodzie. Nierozpuszczalna celuloza wpuszczona w większej ilości bardzo szybko może prowadzić do zapchania rury, a jeżeli nawet dopłynie do przepompowni, z dużym prawdopodobieństwem nakręci się na wirnik pompy i spowoduje awarię. Następstwem takich sytuacji jest piętrzenie ścieków i ich wybijanie w najniżej położonych elementach sieci i przyłączy. Stanowiący prawo krajowe wskazali proceder wrzucania do kanalizacji nierozpuszczalnych składników jako proceder niezgodny z prawem. Warto zatem zastanowić się, zanim zdecydujemy się na krok w stylu pozbywania się przez kanalizację wspomnianych ściereczek, chusteczek, ręczników papierowych, resztek pokarmowych (w tym np. obierków ziemniaków) czy gruzu powstałego w trakcie remontu. By zakończyć z dreszczykiem, koniecznie trzeba nadmienić, iż w kanalizacji potrafią zamieszkać szczury – dokarmiając je pokarmem wrzucanym do toalety, możemy je zachęcić do wizyty w naszym domu.

163 thoughts on “Gdzie trafiają brzeskie ścieki?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *