Teksty przygotowane w ramach Miejskich Warsztatów Pisania organizowanych przez K.I.T. Stowarzyszenie Żywych Poetów przy wsparciu Miejskiej Biblioteki Publicznej im. ks. Jerzego II oraz Urzędu Miasta Brzeg.
Zabriskie Point
szukałam cię w brzuchu wieloryba
w morzu krwi
w ciemnych oczach srebrnych fok
tymczasem
jesteś
krzykiem
wyciągniętym za nogę
cudem
co rozsadza świat
***
20 lat po Twojej śmierci
dotykam twarzy dziecka
mówię nie bój się
to jest czas
odważnych kobiet
***
„in the wee small hours of the morning” F. Sinatra
w tych kilku szarych godzinach
przez wąską szczelinę
której być nie może
przytulę cię jak syna
dotknę krawędzi
w innej galaktyce
w innym czasie
tin hinan
rozmyją się linie papilarne
pochłonie mnie twój wszechświat
tutaj
zostają okrągłe fraz
skasowane klisze
i ciemność w twoich oczach
w tych kilku pustych godzinach
poproszę
uspokój demony
na swojej piersi
-niech nie biegną
bo nie wiem
czy to droga dla nas
zanim dopadnie cię furia
pokażę ci czerwone niebo
i tropy saren na początku lasu
wyszeptam
jesteś
mój
Sunshine
dotykam twojej twarzy
nie otwiera się ziemia
nie grzmią trąby
zwiadowcy są silni
już wiedzą
to nie jest misja samobójcza
bo kiedy lecisz w środek burzy
do epicentrum chaosu
wystarczy na chwilę
obrócić głowę
-masz oczy w kolorze navy blue
***
proszę śpij na moim brzuchu
chcę dotykać twoich włosów
i mówić świat jest dobry
niech kołyszą cię oceany
których nie słyszałaś
niech mruczą
śnij
o delikatnych nosach delfinów
o falach w których odbija się niebo
o ciepłym świetle
które nas obudzi
Niagara
ono już wie
że nie wyrzuca się obrączek do Mordoru
nie szuka ziemi próchnicy i torfu
nie wyczekuje zapachu aksamitnych godzin
ono wie
dokąd płyną w czółnach kobiety zaklęte w niedźwiedzie
i dla kogo świecą gwiazdy nad wodospadem
poddane nurtom starej rzeki
moje ciało
w pulsowaniu Twojej krwi
***
„I swear the whole world could feel my heartbeat” Sade
kiedy runie ostatnia wieża
i ucichną miecze
oddasz mi pocałunek życia
nie zapytam
z jakiego piekła do mnie przyjdziesz
do kręgu w którym byłam sama
otworzę oczy
wypełnisz mnie powietrzem
***
rozkołysz mnie proszę
niech falują wzgórza
i każde z tych miejsc
które we mnie jest twoje
niech policzą się palce
i struktury westchnień
i śmiech tak prosty
wyrwany z otchłani
niech nie drży już ziemia
pod moimi stopami
***
wciąż wybieramy naszych ojców
odwracamy twarze
posypujemy ciała solą
córki ich córek
matki swoich matek
otwieramy szeroko oczy
jak sarny szukamy światła
które w nas uderzy
***
przesypuję ziarna w rękach
patrzę jak walą się
kolejne miasta
które zbudowałeś
wysychają źródła
upadają pomniki
w złotej kuli nie czekają bogowie
nie ma już mężczyzny
z wilkami na plecach