Zima była łagodna i pełno tych nadrzewnych szkodników. Przed dwoma tygodniami na portalu społecznościowym umieściłem serię zdjęć wiewiórki pospolitej, opatrzonych takim właśnie nagłówkiem. Na komentarze nie trzeba było długo czekać. Dominowały wśród nich: „to przecież takie miłe stworzonko”, „raczej skarbów przepięknych”, albo „największym szkodnikiem jest człowiek”. Mój nagłówek był nieco prowokacyjny i trudno mi się nie zgodzić z tymi wszystkimi opiniami.
Rzeczywiście – kiedy to sympatyczne zwierzątko przemyka między drzewami, to widzimy w nim skarb przepiękny i ozdobę naszych parków oraz faktycznie największym szkodnikiem jest człowiek. Co prawda nasza ruda kitka jest gryzoniem, ale w przyrodzie każdy gatunek nie tylko ma swoje miejsce, ale jest jej niezbędnym elementem. Patrząc więc z punktu widzenia natury, to szkodników w ogóle nie ma. Czy takim szkodnikiem jest człowiek? Można dywagować – chcemy czy nie, to też jesteśmy częścią natury.
Wróćmy jednak do naszej rudej kitki. Przed ponad rokiem na łamach Głosu Powiatu napisałem tekst pt.: czy łagodna zima sprzyja wiewiórce? Ponieważ jednak jest on dostępny tylko w formie papierowej, a ja często spotykam się z pytaniami znajomych na temat rosnącej liczby wiewiórek, więc pewne treści przypomnę.
Wiewiórka pospolita jest gryzoniem zamieszkującym lasy strefy umiarkowanej Europy i Azji. Prowadzi nadrzewny tryb życia, a na ziemię schodzi tylko na czas niezbędny dla poszukiwania pożywienia. Występuje w dwóch podstawowych odmianach barwnych: rudej oraz popielato-czarnej – w obu przypadkach z białym podbrzuszem. Zdarzają się też osobniki całkowicie czarne (melaniczne) oraz albinosy (o białym futrze i czerwonych oczach). Na wolności żyje do pięciu, sześciu lat. Często jednak wiewiórki nie dożywają starości. Wcześniej giną pod kołami samochodów lub w szponach drapieżników. Ma wielu wrogów naturalnych. Polują na nią łasicowate, ptaki szponiaste, sowy, koty, lisy i psy.
W jej jadłospisie znajdziemy oczywiście orzechy leszczyny, nasiona szyszek i bukwi, grzyby (które potrafi suszyć), owoce i pączki drzew, czasem też owady i ich larwy, a czasem wybiera z ptasich gniazd jaja i pisklęta. Chętnie też raczy się zawartością śmietników. Wczesną jesienią wiewiórka zaczyna gromadzić zapasy na zimę, które magazynuje w dziuplach zapasowych, albo zagrzebuje w ziemi. Z tych ostatnich chętnie korzystają sójki i sroki.
Gniazdo buduje wiewiórka w koronach drzew z gałązek i traw, jest one wyścielone mchem i porostami. Czasem zajmuje dziuple, budki lęgowe lub gniazda ptaków– te ostatnie zadasza. Gniazdo wiewiórki ma kształt kulisty. Wiewiórka zakłada kilka takich gniazd. Gniazdo zasadnicze to jej dom, a gniazda poboczne (rezerwowe) służą jej jako magazyn na gromadzenie zapasów. Gniazdo zimowe wiewiórki jest specjalnie uszczelnione i panuje w nim stała temperatura około 20 stopni.
A co wiewiórki robią w zimie? Nie zapadają w sen zimowy i żeby przetrwać ten trudny okres muszą wychodzić w celu poszukiwania pożywienia – korzystają wtedy ze zgromadzonych wcześniej zapasów. W czasie śnieżycy lub silnych mrozów (poniżej -10 stopni) śpią w swojej dziupli. Dlatego zimą czasem spotykamy wiewiórkę w parku, a czasem ich nie widać. Zima to dla wiewiórki trudny okres.
Wróćmy teraz do nagłówka. Ostatnie zimy były łagodne. Czy zatem grozi nam plaga wiewiórek? Czy z punktu widzenia gospodarki człowieka może być szkodnikiem? W końcu to gryzoń. Pomimo jej zdolności prokreacyjnej chyba raczej nie. W Polsce wiewiórka pospolita objęta jest ochroną częściową, a w latach 2011 do 2014 objęta była ochroną ścisłą. Zatem jeżeli chcemy cieszyć się obecnością tego małego gryzonia w naszych parkach, pomóżmy mu przetrwać zimę. Pamiętajmy jednak żeby dokarmiać mądrze. Dokarmianie ptaków i ssaków w zimie ma sens. Natomiast kiedy pożywienia naturalnego jest w bród, dokarmianie niepotrzebnie uzależnia je od człowieka.
Na zakończenie. Pamiętaj! Nie próbuj łapać i głaskać wiewiórki. To w końcu dzikie zwierzę i nigdy nie wiemy, jak zareaguje, a potrafi dotkliwie ugryźć. Poza tym może przenosić wściekliznę. Mamy teraz okres, w którym pojawiają się młode zwierzęta i podloty, które sprawiają wrażenie, jakby potrzebowały pomocy. O ile jednak nie są ranne, to nie „ratujmy” ich. Rodzice opiekują się młodymi także poza gniazdem.
Tekst i zdjęcia: Janusz Pasieczny