Sterowiec Graf Zeppelin nad Brzegiem?

Zastanawiając się, jak w pierwszej połowie ubiegłego stulecia wyglądała komunikacja, zwykle na myśl przychodzi dominująca rola kolei żelaznej, oceaniczne rejsy transatlantyków i stopniowa ekspansja samochodów. Rzeczywiście były to najbardziej popularne środki transportu. Należy mieć też świadomość, że to okres wielu nowych wynalazków i poszukiwań innowacyjnych ścieżek rozwoju. Trochę zapomnianym już dziś środkiem transportu były w tamtej epoce sterowce.

Pierwsze pierwowzory sterowców powstały już w połowie XIX wieku. Francuski inżynier Henri Jules Giffard opracował balon wyposażony w śmigło i napędzany maszyną parową. 24 września 1852 roku wzniósł się na wysokość 1800 metrów i pokonał 27-kilometrową trasę z Paryża do miejscowości Élancourt z prędkością około 9 km/h.

Kolejnym ważnym wydarzeniem był lot sterowca La France z 9 sierpnia 1884 roku. Kapitanowie Charles Renard i Arthur Krebst pokonali wtedy 7,6-kilometrową trasę z prędkością niemal 20 km/h. Ich sterowiec kształtem przypominał rybę i posiadał podwieszoną gondolę z umieszczonym na końcu silnikiem elektrycznym zasilanym akumulatorem.

Generał Ferdinand Graf von Zeppelin.

Prawdziwą zmianę wprowadził na przełomie XIX i XX wieku niemiecki generał inżynier hrabia Ferdinand von Zeppelin. Skonstruował nowy typ sterowca, w którym zastosowany został szkielet obciągnięty impregnowaną tkaniną, co zapewniało maszynie solidną konstrukcję. Wcześniejsze modele nie posiadały wewnętrznego szkieletu lub był on częściowy, przez co balon mógł zmieniać kształt w zależności od ciśnienia i naporu powietrza. Ferdinandowi von Zeppelinowi udało się zlikwidować ten problem, dlatego nową generację sterowców nazwano na jego cześć Zeppelinami.

Początkowo małe zainteresowanie wynalazkiem niemieckiego hrabiego przejawiała armia. Z tego powodu inżynier skupił się na branży przewozu pasażerów i towarów. Do 1914 roku sterowce spółki Zeppelin osiągnęły wynik 1600 bezwypadkowych lotów. Wojsko zainteresowało się nimi dopiero w czasach I wojny światowej. Posłużyły wtedy do nalotów bombowych m.in. na Antwerpię, Liège, Warszawę, Paryż, Londyn, Neapol.

Po wielkiej wojnie moda na sterowce powróciła i stały się one symbolem luksusu. Lot powietrznym statkiem z Berlina do Nowego Yorku kosztował nawet 2,5 razy więcej niż bilet pierwszej klasy na transatlantyckim liniowcu. Nie zabierały jednak na swój pokład dużej liczby pasażerów. Mogło się w nich zmieścić do ok. 20 podróżnych.

Sterowiec nad budynkiem dzisiejszej Akademii Muzycznej we Wrocławiu w 1929 roku. Fotografia z portalu Wratislaviae Amici.

Sterowce w okresie międzywojennym latały również nad Śląskiem. Pojawienie się ich na niebie było widowiskowe i budziło ogromne zainteresowanie. Z tego powodu starano się je uwieczniać na fotografiach. Niestety wykonując je z ziemi, nie było dokładnie widać, nad jakim miastem przelatuje ten potężny statek powietrzny. Z drugiej strony ciężko było wykonać zdjęcie przedstawiające całościową panoramę miasta z lecącym nad nią sterowcem. Wtedy musiałaby lecieć obok niego kolejna maszyna, z której zostałaby zrobiona fotografia, a to było już niezwykle kosztowne i trudne w realizacji. W celu rozwiązania tego problemu zdecydowano się wykorzystać fotomontaż. Z jego pomocą bardzo często do zdjęć lotniczych sterowce były po prostu doklejane.

Właśnie taki zabieg zastosowano na pocztówce pochodzącej z Brzegu z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Widokówka przedstawia lotniczą panoramę starego miasta, nad którym leci sterowiec. Jest on oczywiście wklejony. Co ciekawe, nie był to byle jaki statek powietrzny, a wybudowany w 1928 roku sam D-LZ 127 Graf Zeppelin. Wówczas największy sterowiec na świecie. Mierzył 236,6 m długości, 30,5 m średnicy, ważył 58 ton, a jego pojemność wynosiła 105 000 m³. Wyróżniał się nie tylko rozmiarami, ale też luksusem, dlatego podróż nim była prawdziwym prestiżem. To on jako pierwszy i do dziś jedyny sterowiec w 1929 roku okrążył ziemię. Z tego powodu jego kapitan, dr Hugo Eckener, został nazwany „Magellanem przestworzy”, a świat ogarnęła „sterowcomania”.

Graf Zeppelin pod dowództwem samego Hugo Eckenera na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych latał na trasie Wrocław, Kluczbork, Opole, Bytom, Gliwice, Racibórz, Nysa, wywołując ogromną sensację. Informacje o trasie i godzinie przelotu sterowca emitowane były w radiu, aby go zobaczyć, wstrzymywano pracę i naukę w szkołach, a nawet bito w kościelne dzwony. Bardzo prawdopodobne, że pojawił się wtedy też nad brzeskim niebem, czego następstwem było wklejenie jego wizerunku na pocztówki. Widokówki przedstawiające panoramy miast z przelatującym sterowcem bez wątpienia pomagały w promocji uwiecznionych na nich ośrodków.

Katastrofa sterowca LZ 129 Hindenburg.

Złota epoka sterowców skończyła się jednak pod koniec lat trzydziestych. 6 maja 1937 roku miała miejsce katastrofa LZ 129 Hindenburg, który wskutek usterki podczas lądowania spłonął w ciągu 37 sekund. Z ogólnej liczby 97 osób na pokładzie zginęło wtedy 13 pasażerów i 22 członków załogi. Od tragicznego wypadku coraz bardziej sceptycznie podchodzono do tego środka transportu. Mimo że w ogólnym rozrachunku samoloty były o wiele bardziej śmiercionośne, to jednak w nie zdecydowano się więcej inwestować.

Marek Pyzowski
Foto tytułowe: Sterowiec Graf Zeppelin, który miałby przelatywać nad starym miastem w Brzegu na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Pocztówka z portalu Wratislaviae Amici.

3 thoughts on “Sterowiec Graf Zeppelin nad Brzegiem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *