Anna Brzezińska – dwukrotna uczestniczka Igrzysk Olimpijskich i wielokrotna rekordzistka Polski, uroczyście zakończyła swoją sportową karierę. Spotkanie z lekkoatletką odbyło się 19 października na Zamku Piastów Śląskich i zgromadziło miłośników sportu, przyjaciół sportsmenki oraz jej fanów.
Anna Brzezińska podzieliła się swoimi osiągnięciami oraz przemyśleniami na temat wyzwań, które napotkała jako sportowiec. Nie zabrakło również atrakcji artystycznych – koncertu Duetu Apasjonata, a także wycieczki po zamku z przewodnikiem Markiem Pyzowskim. W wydarzeniu uczestniczyli m.in. Burmistrzyni Brzegu Violetta Jaskólska-Palus, Wicestarosta Powiatu Brzeskiego Krzysztof Danicki, a także Prezes Towarzystwa Olimpijczyków Polskich Mieczysław Nowicki oraz trener Anny, Leszek Malinowski.
Anna Brzezińska zaczęła swoją sportową przygodę w Technice Komorno, a następnie reprezentowała Juvenię Głuchołazy i Gwardię Opole. Jej największe osiągnięcia to między innymi dwa rekordy Polski w biegu na 3000 m oraz udział w Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie (1992) i Atlancie (1996).
O początkach kariery i planach na przyszłość rozmawiamy z bohaterką naszego artykułu.
Jak to się stało, że zainteresowała się Pani lekkoatletyką?
Sport uprawiałam odkąd pamiętam, od zawsze. Byłam dzieckiem, które nie potrafiło usiedzieć w jednym miejscu. W Szkole Podstawowej nr 6 uczęszczałam na SKS-y, gdzie oprócz biegania grałam w koszykówkę, siatkówkę i piłkę ręczną. Mój talent do biegania odkrył nauczyciel wychowania fizycznego, ś.p. Pan Zbigniew Makowiecki. Gdy byłam w piątej klasie, to właśnie on zaprowadził mnie i kilku innych uczniów z mojej klasy na treningi lekkoatletyczne do klubu Merkury. Tam dołączyłam do grupy treningowej trenera Leszka Malinowskiego.
Które osiągnięcie w swojej karierze uważa Pani za najbardziej znaczące i dlaczego?
Za najbardziej znaczące uważam dwukrotny udział w Igrzyskach Olimpijskich. Igrzyska są marzeniem każdego sportowca. Jest to sportowa impreza o najwyższej randze na świecie, a mnie zdarzyło się startować na Olimpiadzie dwa razy.
Jakie były największe wyzwania, z jakimi spotkała się Pani w trakcie swojej kariery?
Dużym wyzwaniem były na pewno kontuzje. To były ciężkie chwile, które hamowały mój rozwój, a czasem całkowicie eliminowały mnie z rywalizacji. Tak było na przykład w 2000 roku, kiedy musiałam poddać się operacji ścięgna Achillesa, co sprawiło, że straciłam szansę na występ na Olimpiadzie w Sydney.
Kto lub co najbardziej inspiruje Panią w życiu? Jakie wsparcie otrzymywała Pani od bliskich oraz trenerów?
Wiara w Boga jest dla mnie największą inspiracją. W niej odnajduję siłę do przezwyciężania życiowych trudności i do podnoszenia się po upadkach. Ważna dla mnie jest najbliższa rodzina, od której otrzymuję wsparcie. W trakcie mojej kariery sportowej spędzałam dużo czasu poza domem, ale sama świadomość, że w domu rodzinnym w Polsce jest ktoś, kto o mnie myśli, martwi się o mnie i trzyma za mnie kciuki, podnosiła mnie na duchu.
Trener Leszek Malinowski był osobą, która jako pierwsza, gdy miałam zaledwie 16-17 lat, uwierzyła, że kiedyś wystąpię na Igrzyskach Olimpijskich. Wtedy nie miałam takiej wiary ani zamiarów – po prostu lubiłam biegać. To była potrzeba mojego serca, dawało mi to radość, a pierwsze sukcesy były miłym dodatkiem do przyjemności z biegania.
Jak się później okazało, słowa trenera sprawdziły się i w wieku 21 lat po raz pierwszy reprezentowałam Polskę na Igrzyskach.
Inspirujące jest dla mnie również spędzanie czasu na łonie natury. To ogromnie relaksuje i pozwala zregenerować siły życiowe. Kiedykolwiek czuję się źle, wyjeżdżam (choćby na dzień lub dwa) gdzieś w góry.
Zdjęcia z archiwum Anny Brzezińskiej
Jak wyglądał typowy dzień przed ważnymi zawodami? Czy miała Pani jakieś szczególne rytuały?
Jestem introwertykiem, więc przed zawodami lubiłam spędzać czas samotnie. Byłam w tzw. my zone – relaksowałam się, czytając książki, spacerując po parku, słuchając muzyki. W tym dniu wielokrotnie wizualizowałam przebieg zawodów.
Jakie są Pani plany na przyszłość? Czy rozważa Pani działalność w innych dziedzinach sportu, jako trenerka lub mentorka?
Obecnie zajmuję się pracą z dziećmi, co przynosi mi ogromną satysfakcję. Jestem nauczycielką języka angielskiego. Lubię obserwować, jak dzieci z lekcji na lekcję nabierają pewności siebie i swobody w komunikacji w obcym języku.
Jestem również trenerką lekkoatletyki i miałam okazję prowadzić zajęcia lekkoatletyczne z młodzieżą w klubie Kotwica.
Nadal chcę kontynuować pracę z dziećmi.
Jakie rady udzieliłaby Pani młodym lekkoatletom, którzy pragną odnieść sukcesy w sporcie?
Myślę, że przede wszystkim uprawianie lekkoatletyki powinno być dla dzieci i młodzieży przyjemnością. Na początku przygody ze sportem nie nastawiałabym się na osiąganie wielkich sukcesów, bo taka presja może jedynie zniechęcić dziecko, gdy pojawi się jakaś porażka. Ważne jest, żeby młodzi sportowcy dobrze się bawili, uprawiając lekkoatletykę.
Aby osiągnąć sukces w sporcie, trzeba nastawić się na ciężką pracę. Lekkoatletyka jest sportem indywidualnym, więc od indywidualnej pracy zawodnika zależy jego/jej sukces. Ważna jest samodyscyplina, staranność w wykonywaniu treningów, dbanie o regularny sen (który jest podstawą regeneracji organizmu) oraz prawidłowe odżywianie.
Nie należy zapominać o nauce. Edukacja jest podstawą dla przyszłości młodego człowieka. Sport natomiast jest zajęciem ryzykownym ze względu na różnego rodzaju urazy i kontuzje, które się przytrafiają, a co za tym idzie, kariera sportowca może potoczyć się różnie.
W jaki sposób sport wpłynął na Pani życie osobiste?
Sport w bardzo dużym stopniu wzbogacił moje życie. Dzięki niemu zwiedziłam „pół świata” – odwiedziłam cztery kontynenty, mieszkałam na stałe w takich krajach jak Australia, Nowa Zelandia, Stany Zjednoczone. Miałam okazję poznać wielu interesujących ludzi oraz zapoznać się z wieloma odmiennymi kulturami. Dzięki podróżom po świecie nauczyłam się języka angielskiego (w szkole miałam tylko język francuski).
Jestem wdzięczna za te wszystkie lata mojej kariery sportowej. Na pewno nie byłabym tą osobą, którą jestem obecnie, gdybym nie miała tych wszystkich doświadczeń, które dostarczył mi sport.
Korzystając z okazji, pragnę podziękować: lekarzom w szczególności dr. Bogdanowi Nowakowi i całemu personelowi z Oddziału Rehabilitacji Neurologicznej w Brzegu – gdy zmagałam się z poważną chorobą, na tym właśnie oddziale przeszłam rehabilitację, która była kluczowa w moim powrocie do zdrowia. Mojemu trenerowi Leszkowi Malinowskiemu za pracę i poświęcenie, jakie włożył w rozwój mojej kariery sportowej oraz bliskim za ich nieustające wsparcie. Dziękuję również Panu Mieczysławowi Nowickiemu, Prezesowi Towarzystwa Olimpijczyków Polskich i wiceprezesowi Polskiego Komitetu Olimpijskiego za opiekę i wsparcie udzielone mi po zakończeniu mojej kariery, kiedy zmagałam się z poważną chorobą.
Z Anną Brzezińską rozmawiał Piotr Mazurek
Przeczytaj też: Brzeska Olimpijka oficjalnie zakończyła karierę