Czapla na lodzie

Przywykłem już do widoku czapli siwej w Parku Wolności. Często można ją zobaczyć, jak stołuje się przy parkowym stawie. Wczoraj można było zaobserwować jak majestatycznie, z gracją stąpa po cienkim lodzie, próbując swoich sił w rybołówstwie podlodowym i chwiejąc się czasem na śliskiej powierzchni.

Czapla siwa jest największą i najbardziej popularną przedstawicielką rodziny czapel w Polsce. Łatwo rozpoznać je w locie po charakterystycznie wygiętej szyi – w kształcie litery S. Bociany i żurawie mają w locie – w przeciwieństwie do czapel – szyję wyprostowaną.

Ten niewiele mniejszy od bociana ptak brodzący jest bardzo skutecznym drapieżnikiem. W menu czapli siwej znajdują się przede wszystkim ryby, ale zjada też gady, płazy, pisklęta innych ptaków wodnych, drobne ssaki i ptaki, skorupiaki i ślimaki – słowem każde białko pochodzenia zwierzęcego, które przejdzie jej przez przełyk i da się złapać. Często można zobaczyć, jak brodząc w płytkiej wodzie, bardzo powoli, spokojnie, z wyciągniętą szyją zbliża się do ofiary, by przebić ją nagłym uderzeniem dzioba jak harpunem. Lubi też polować z zasadzki, stoi wtedy przy brzegu na jednej nodze i cierpliwie czeka na okazję. Drobne ofiary łapie jak w kleszcze. Czapla nie potrafi rozdrabniać zdobyczy i podobnie jak robią to węże, połyka je w całości, co wygląda karykaturalnie i niestety nie zawsze się udaje. Ponieważ w jej jadłospisie znajdują się głównie ryby, opanowała środowisko okołowodne. Z tego też powodu nie jest specjalnie lubiana przez rybaków i właścicieli stawów rybnych.

Większość czapel odlatuje na zimę, ale część zostaje, tak jak nasza bohaterka, która przez lodową taflę próbuje wypatrzyć zdobyczy. Swoją drogą ciekawe, czy lód był na tyle cienki, aby mogła po nią sięgnąć, czy też skończyło się na oglądaniu. Towarzyszyłem jej zmaganiom ponad pół godziny i nic takiego nie zaobserwowałem.

Tekst i zdjęcia: Janusz Pasieczny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *