Morderstwo zakochanych i pogrom Żydów, czyli legenda o powstaniu brzeskiego Ogrodu Abrahama

Pod Brzegiem przez setki lat na prawym brzegu Odry znajdował się Ogród Abrahama. Nie był to ogród w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, czyli zielona przestrzeń z rozplanowanymi alejkami i starannie dobranym drzewostanem. Był to po prostu fragment błonia odrzańskiego zlokalizowany na cyplu otoczonym Odrą i jej starorzeczem. Miał formę wielu zagajników z łąkami i dziką roślinnością. Jego obszar pierwotnie porastały dęby, które zostały wycięte w czasie wojen śląskich w połowie XVIII wieku. Ich miejsce zajęły drzewa owocowe i krzewy. Nieznana do dziś jest geneza nazwy ogrodu. Istnieje jednak legenda pt. „Powstanie Ogrodu Abrahama i pogrom Żydów w 1541 roku” mówiąca o jego początkach.

Podanie zostało umieszczone w publikacji Paula Frägera „Sagen aus Stadt und Kreis Brieg” (Legendy z Brzegu i powiatu brzeskiego), wydawnictwo Süßmann z 1922 i przełożone na język polski przez Wiesława Skibińskiego w 2008 roku. Oto jego treść:

W mrocznych czasach przesądów i tyranii, o których niektórzy niesłusznie myślą, że były to wyłącznie dobre dni spokoju, w Brzegu żyło około czterdziestu rodzin żydowskich. Mieszkały one obok Bramy Opolskiej przy wyznaczonej dla nich ulicy Pawłowskiej (obecnie Dzierżonia). Mimo biedy i prześladowań, prawdziwego ucisku, udało im się zgromadzić wielkie skarby, które skrzętnie ukrywano przed innymi. Starano się stwarzać pozory niedostatku i smutku, by nie budzić ludzkiej zawiści. Tylko w szabat, w wysoko położonej izbie, na cześć Jehowy błyszczało złoto i kosztowne kamienie. Kiedy rabbi gasił świecę szabasową, chował do piwnicy złoto i klejnoty. Dawni Izraelici, żyjący pod rządami Karola IV, byli ludźmi bogatymi i pożyczali królowi pieniądze na wojnę z Turkami. Żył wówczas Zadak, Żyd zwany Abrahamem. Całe bogactwo przeznaczył dla swojej jedynej córeczki, Rebeki. Jej matka pochodziła ze Wschodu, dziewczyna, jak opowiadano, łączyła w sobie orientalny żar z zachodnią subtelnością. Niewielu wiedziało, że Rebeka oddała swe serce młodemu Eckbertowi – jedynemu synowi szanowanego rzemieślnika, bogatego rzeźnika Schütza.

Zdarzyło się kiedyś, że ten zamożny członek miejskiej gminy prowadził interesy z ojcem Abrahamem. Rebeka dostrzegła w Eckbercie niewinnego, wspaniałego młodzieńca i od pierwszego wejrzenia pokochała go gorącą, dziewczęcą miłością. Było to ich ciche szczęście, którego długo nic nie mąciło. Ale nadciągnęła gwałtowna i straszna burza.

Po lewej – palenie żywcem Żydów oskarżonych o szerzenie zarazy. Fragment piętnastowiecznej Kroniki Norymberskiej Hartmanna Schedela.  Po prawej Ogród Abrahama widoczny na obrazie z początku XIX wieku. W tle widać panoramę Brzegu.

To było w niedzielę, w Zielone Święta Roku Pańskiego 1539. W mieście zapanowało niezwykłe poruszenie. Niezliczone rzesze mieszczan i szlachty, a także i dzieci wyszły za Opolską Bramę (okolice dzisiejszej ulicy Kamiennej). Rozeszła się wieść, że będący w drodze z Wiednia do Wrocławia święty mnich Kapistran, o przydomku Prześladowca Żydów, zechciał wygłosić kazanie w Brzegu. Żydzi surowo ostrzeżeni przez magistrat zamknęli swoje domy, aby tak długo jak święty mąż będzie przebywał w murach Brzegu, nikt z nich nie pokazywał się na ulicy. Działo się to o dziesiątej rano, kiedy po odświętnych głosach wszystkich dzwonów Kapistran wyruszył w procesji starszych braci augustianów na czele niezliczonych tłumów. Zaledwie przybył na rynek, wspiął się na kamień narożny stojący obok ratusza w pobliżu ulicy Małujowickiej (obecnie Staromiejska). Zapanowała niezwykła cisza, gdy mnich zaczął roztaczać obrazy mąk piekielnych, tak przerażających, że słuchaczom włosy zjeżyły się na głowie i mocno skruszeni z trudem oddychali. Kazanie mówiło o występku gry w karty i w kości, a także herezji mnicha augustiana Lutra. Kapistran ganił jego błędne nauki wygłaszane w Brzegu, gdzie ów miał wielu zwolenników. Pod koniec mowy zażądał od ludzi uśmiercenia Żydów, ofiarując przy tym tysiąc lat odpustów. Skutki kazania widać było natychmiast: tysiące rozgorączkowanych ludzi szybko wyruszyło do domów – karty, książki i kości zaniesiono tam, gdzie Kapistran mógł rzucić je w płomienie. Gromady ludzi towarzyszyły mu aż do granicy w Oławie. Gdy wrócili, chcieli zabójstwem Żydów zasłużyć sobie na tysiąc lat odpustu. Ale przybył tam światły kapłan Piotr Eustachy, by uspokoić ich wzburzenie.

Dwa lata później, bo w Roku Pańskim 1541, w Brzegu zapanował smutek i straszliwy chaos. Dżuma, zwana czarną śmiercią, wyniszczyła miasto, zbierając coraz więcej ofiar. I wydawało się znękanym chorobą ludziom, że żaden Żyd nie uległ zarazie. Motłoch, żądny żydowskich skarbów, pamiętał kazanie Kapistrana i uwierzył w niedorzeczną bajkę: „Żydzi są winni zarazie. Oni zatruli studnie”.

Na czele dzikiej gromady stał uzbrojony w topór stary rzeźnik Schütz. Nienawiść skierowana przeciwko Abrahamowi uczyniła z niego okrutnika. Dowiedział się, że jego syn pozostaje w miłosnym związku z córką Abrahama – Rebeką. Było to 2 lipca 1541 roku, gdy rozszalały motłoch o trzeciej nad ranem popędził do getta, aby mordować niewinnych Żydów. Nie oszczędzono nawet niemowląt w kołyskach. Odezwał się dzwon na trwogę. Wszędzie zapanowało budzące lęk zamieszanie. Syna rzeźnika, Eckberta, obudziły przeraźliwe wrzaski. Poczuł, że dzieje się coś naprawdę złego. Nieuzbrojony i na wpół ubrany pobiegł pędem do domu Abrahama. Już z oddali zobaczył, jak ojciec dobija się do drzwi, aby je wyważyć, ale także, aby zabić Abrahama. Wskoczył tam i rozdzieliwszy ich, objął dziewczynę, krzycząc: „Stój ojcze, bo zabijesz swojego syna!”. Stary cofnął się o krok, strasznym, zmienionym głosem, jakby wydobytym z dziwnych głębin, zawołał do Eckberta: „Zostaw tę żydowską dziwkę!” – „Ona jest moim życiem” – odpowiedział syn, przyciskając ją do siebie. „Idź więc z nią do piekła” – ryknął oszalały stary Schütz i opuścił topór z okrzykiem: „Panie Jezu, dopomóż!”, rozcinając Eckberta od głowy do stóp. Rebeka pochyliła się z płaczem nad umiłowanym, ale drugi cios zadany ręką nieludzkiego ojca przyniósł koniec i jej życiu. Wataha przypuściła atak na dom, wszystko w nim zrabowano i zniszczono. Również i stary Abraham stał się ofiarą ścigających. Zginęło wówczas 342 Żydów. Tłuszcza szalała, kradnąc, co tylko było do zabrania.

Niepochowane zwłoki leżały przez trzy dni. Straszliwa woń rozkładających się w upale ciał docierała do wszystkich zakątków miasta, dżuma panowała nadal, niepokonana. Ludzi musiano chować nawet na pastwiskach.

Fragment planu brzeskiej twierdzy z początku XIX wieku. W lewym dolnym rogu znajduje się samo miasto. Na prawym brzegu Odry kolorem czerwonym zaznaczone zostały granice obszaru zwanego Ogrodem Abrahama. Ogród rozciągał się dalej na wschód, dlatego czerwona linia urywa się na krańcu mapy.

Rzeźnik Schütz przeżywał męki niepokoju i wyrzutów sumienia. Chciał przynajmniej pochować syna w poświęconej ziemi. Jednakże odpędzali go wszyscy ludzie. Posiwiał, zmarszczki pokryły mu twarz, przeklął Kapistrana i tłumy, które bezlitośnie z niego szydziły. Poczuł, że powinien osiąść na jakimś pustkowiu, daleko za Odrą. Tam chciał wznieść kościół dla upamiętnienia tragicznych wydarzeń, aby pochować syna w poświęconej ziemi. Odtrącony przez ludzi, pozostał sam. Tam właśnie obok grobu jego syna, pochowano wszystkich Żydów. Schütz postarzał się jeszcze bardziej, pojął, że dotknął go palec Boży. Chciał umrzeć i cierpliwie, z pokorą, czekał na śmierć. Posadził drzewa na grobie swojego syna, Rebeki i Abrahama, a obok tego miejsca postawił chatę. Żył pobożnie jeszcze przez całe dziesięć lat, uchodził za świętego, przyjmował wielu pielgrzymów. Z czasem posadził piękne dęby, aby miejsce to, nazwane przez niego Ogrodem Abrahama, utrwalało pamięć o pogromie Żydów.

Interpretując legendy, należy pamiętać, że nie jest to wiarygodny przekaz wydarzeń z przeszłości. Rzeczywistość w nich przedstawiona często jest konglomeratem historycznych i fikcyjnych zdarzeń. Nie inaczej jest w przypadku brzeskiej legendy o powstaniu Ogrodu Abrahama.

Przedstawiony w podaniu kaznodzieja Jan Kapistran był rzeczywiście postacią historyczną i jest świętym Kościoła katolickiego. Nie żył on jednak w XVI wieku, a na przełomie XIV i XV wieku (w latach 1386 – 1456). Był franciszkaninem i znanym ze swoich płomiennych, często antyżydowskich kazań inkwizytorem. Na Śląsku przebywał w 1453 roku. Jego wystąpienie we Wrocławiu poburzyło mieszkańców do pogromu Żydów, w wyniku którego ponad 40 osób spalono na stosie na Placu Solnym. Pozostałych przy życiu wygnano z miasta, a ich majątki skonfiskowano. W Świdnicy spalono 10 mężczyzn i 7 kobiet. Jan Kapistran gościł również w Brzegu. Skutkiem jego działalności było wypędzenie z miasta wszystkich Żydów. Nie mógł jednak krytykować kazań Marcina Lutra, ponieważ żył kilkadziesiąt lat przed jego narodzinami. Prawdą natomiast jest, że w latach trzydziestych XVI wieku nauki Lutra były w Brzegu bardzo popularne.

Żydzi w Brzegu mieszkali już od samych początków istnienia miasta. W XIV i XV wieku często pożyczkami wspomagali budżet książęcy. Osiedle żydowskie z bożnicą znajdowało się prawdopodobnie w okolicach dzisiejszej ulicy Staromiejskiej. O ich zamożności świadczy założenie pod koniec XV wieku w mieście szkoły utrzymywanej z hojności rodziców. Nie wiadomo jaka była liczba wyznawców judaizmu w XVI wieku. Bardzo prawdopodobne, że na mocy edyktu cesarskiego z 1582, który zabraniał Żydom mieszkać w śląskich miastach, zostali oni z Brzegu usunięci.

Panorama Brzegu od strony Odry w 1819 roku. Z prawej strony uwieczniono drewnianą przeprawę nad Odrą. Z lewej zauważyć można drewniany mostek, który zawieszony był nad starorzeczem Odry i prowadził do Ogrodu Abrahama. To miejsce uważano za zachodni kraniec ogrodu.

Na początku lat czterdziestych XVI wieku rzeczywiście Brzeg został zaatakowany przez zarazę. Nie nawiedziła ona jednak miasta w 1541, a w 1542 roku. Wielki pomór panował wtedy przez 27 tygodni i według kronik zebrał żniwo w liczbie 2000 ofiar. Skutkiem zarazy było założenie cmentarza przed Bramą Opolską (okolice dzisiejszej ulicy Kamiennej i Powstańców Śląskich).

Brzeska legenda o powstaniu Ogrodu Abrahama opisuje wydarzenia, które nie mogły mieć miejsca w jednym czasie na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych XVI wieku. Jej przekaz jest jednak uniwersalny. Oto nienawiść, uprzedzenia i podjudzanie jednej grupy na drugą skutkują wybuchem przemocy, której ofiarami stają się niewinni ludzie. Podobno w każdej legendzie jest ziarnko prawdy. W tej na pewno można je znaleźć.

Marek Pyzowski

Przeczytaj też: Pocztówki odkurzone cz. 14

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *