Dość pospolity w lasach liściastych i mieszanych, najchętniej rośnie pod bukami i dębami. Owocniki występują w małych kępkach, przyrośnięte do siebie i przeważnie pojawiać się masowo. Jednak wielu grzybiarzy omija go szerokim łukiem. Mowa o lejkowcu dętym, zwanym również pod nazwami: róg obfitości, lejkowiec gładki, kominek, wronie ucho, skórzak, holewka, trąbka śmierci.
Być może ta ostatnia nazwa w połączeniu z „kolorem żałobnym” zniechęca wielu amatorów leśnego runa. Niesłusznie, bo lejkowiec dęty jest grzybem jadalnym, blisko spokrewnionym z pieprznikiem jadalnym (kurką). Do tego trudno go pomylić z jakimkolwiek innym gatunkiem.
Kształtem przypomina wydłużony lejek lub trąbkę z wywiniętym brzegiem. Trzon jest pusty od dołu do góry, płynnie przechodząc w kapelusz. Wewnętrzna strona brązowo-czarna, czarno-siwa bądź czarna. Zewnętrzna strona lejka jest szara, niebiesko-szara, bądź siwo-czarna, u młodych osobników gładka, z czasem staje się pomarszczona i pofałdowana. Po zewnętrznej stronie znajduję się hymenofor, dlatego u dorosłych owocników przybiera biały odcień (kiedy są oprószone zarodnikami). W dotyku delikatny, sprężysty, trochę przypomina kawałek skóry.
Wśród ludzi budzi różne skojarzenia. Większość nie zdaje sobie nawet sprawy, że patrzy na grzyby, sądząc raczej, że spotkali jakieś osobliwe kwiaty.
Można go przyrządzać na wszelakie sposoby: smażyć, dusić, gotować, suszyć. Podawać w formie sosów, zup lub w postaci sproszkowanej stosować jako przyprawę do potraw. Przez smakoszy jednak szczególnie ceniony jako farsz do pierogów. Nie wiem, bo zawsze zanim zdążę przygotować ciasto, to zjadam cały farsz.
Jeżeli chodzi o smak, to nie ma chyba w Polsce grzyba, który cieszyłby się tak skrajnymi opiniami. Od: mało wyrazisty, mierny, niewart zbierania, po: wyborny, wyśmienity, epicki. Co do mnie, to zdecydowanie przychylam się do tej drugiej opinii.
Właśnie raczyłem się śniadaniem z lejkowcem w roli głównej, zaprosiłem go również na obiad i boleję, że nie został na kolacji. Moja znajomość z lejkowcem trwa od roku. Wczoraj spotkałem dość duże skupisko w lesie za Lubszą, ale dokładnej lokalizacji nie zdradzę nawet na mękach.
Owocniki pojawiają się od lata do jesieni, przeważnie od sierpnia do listopada.
Janusz Pasieczny