Kariera samorządowa Andrzeja Pulita trwa już od ponad 30 lat. Na swojej drodze zaliczył kilka szczebli – był sołtysem, wiceburmistrzem w Brzegu, ale najbardziej znany jest jako wójt gminy Skarbimierz, z którą związany jest od samego początku i będzie ubiegał się o ponowną reelekcję.
Przegląd Brzeski: Bez wątpienia jest pan długodystansowcem w samorządzie, ile tu już lat w sumie?
Andrzej Pulit: Można powiedzieć, że samorządowcem jestem od początku, kiedy utworzono samorząd, czyli od 1990 roku. Wtedy zostałem wiceburmistrzem ds. wsi, a rok później doszło do rozdzielenia na gminę miejską i wiejską w Brzegu. Wcześniej byłem sołtysem w Lipkach.
PB: To pan jest pomysłodawcą i współtwórcą odrębnej gminy w Skarbimierzu. Czy kiedy patrzy pan wstecz, to nadal wydaje się dobrym pomysłem?
AP: Rozdzielenie gmin było dla nas bardzo przykre, ponieważ podział nastąpił w trakcie roku budżetowego i nam wydzielono bardzo małą ilość środków, mimo że dochody z terenu wiejskiego były znacznie wyższe. Jednak jesienią okazało się, że nasza sytuacja nie jest taka dramatyczna, bo byliśmy na 12 miejscu wśród 71 gmin Opolszczyzny, natomiast Brzeg znajdował się ósmej pozycji.
Nawet gdybyście prosili nas na kolanach, to was z powrotem nie przyjmiemy
Wtedy radni brzescy stwierdzili, że nie mamy powrotu. Jednak uznałem, że podział jest konieczny, ponieważ za mało pieniędzy jest inwestowanych na terenie wiejskim. To dlatego postawiliśmy na inwestycje. I to bardzo szybko dało nam pozycję lidera, w skali województwa, w zakresie inwestycji na jednego mieszkańca. I tak dzieje się do dzisiaj i przynosi to znakomite rezultaty. Inwestycje co roku są dużo większe, a był taki okres, kiedy nawet 70% budżetu szło na inwestycje, co było szokiem dla sąsiednich gmin. Najtrudniejszym momentem był czas przejmowania mienia po wojskach Federacji Rosyjskiej, bo wtedy konieczne było zaciągnięcie kredytów.
Następnym etapem było przydzielenie całości wpływów z podatku rolnego do dyspozycji sołectw. I to stosujemy do dzisiaj po modyfikacji na przypis na obywateli, gdyż w międzyczasie powstała nowa jednostka Skarbimierz Osiedle, która nie miała przychodów rolniczych.

PB: Rozumiem, że te pieniądze w całości wracają do ludzi w gminie?
AP: Tak i tym ruchem uruchomiliśmy demokrację bezpośrednią. Kwota odpisu na obywatela zmieniała się przez lata, aż doszła do 500 zł.
PB: To by znaczyło, że wyprzedziliście powstanie budżetu obywatelskiego i sołeckiego?
AP: Właśnie! W ten sposób środki stały się naszym budżetem obywatelskim, wprowadziliśmy bezpośrednią demokracje i to oczywiście to bardzo ułatwiło mi zarządzanie gminą. Ludzie teraz mogą samodzielnie decydować o zadaniach do wykonania, które są dla nich najważniejsze.
PB: No właśnie, ale czy to rzeczywiście tak działa, że ludzie w sołectwie zbierają się i ustalają, co chcą zrobić i na co wydać pieniądze?
AP: Tak. Co roku odbywa się spotkanie sprawozdawcze, a także przedstawiają nowy projekt na przyszły rok. Tak powstała większość placów zabaw, siłowni plenerowych innych mniejszych zadań, bo nie ma co ukrywać, że przy dużych projektach wspomagamy sołectwa. Pieniądze na to pochodzą z rozmaitych źródeł, na których może opierać się gmina. Od 2006 roku są to oczywiście głównie podatki, bo lata temu przeznaczyliśmy większość posiadanych terenów pod przemysł i usługi. Sołectwa mają moc inicjatywy, a moim zadaniem jest poszukiwanie źródeł finansowania.
Bogactwo naszej gminy nie wzięło się z okresu, kiedy odłączaliśmy się od Brzegu
W tamtym roku dochody gminy z podatku od nieruchomości to prawie 20 mln zł. Oczekujemy, że w przyszłym roku będzie to 29 mln. Ten podatek nam szybko rośnie, bo wciąż przybywa inwestorów. Wpływ ma na to dostęp do gazu i energii, atrakcyjna lokalizacja oraz maksymalnie uproszczona procedura załatwiania spraw.
PB: I tu mam pytanie. Gdzie jest ściana, po której osiągnięciu gmina nie będzie miała nowych obszarów inwestycyjnych do zaoferowania?
AP: Powiem tak – do zagospodarowania mamy jeszcze 70 hektarów.
PB: Słuchając pana słów, można dojść do wniosku, że wójt Pulit to ma teraz dużo luzu i się nie napracuje, bo gmina stała się takim trochę samograjem.
AP: Na pewno trochę tak, ale można postawić pytanie, dlaczego inne gminy nie poszły w podobnym kierunku, nie stawiały na inwestycje, przyciąganie kapitału. Oczywiście jesteśmy w korzystnej lokalizacji, ale niczego nie odbieramy miastu Brzeg, bo podatki od osób fizycznych wciąż wpływają do kasy, nawet jeśli ludzie pracują u nas. Jednak zawsze wydajemy pieniądze oszczędnie, a to pokazuje kilka wskaźników, a wśród nich wypłacalność, poziom inwestycji oraz dochody w przeliczeniu na mieszkańca. Każde nasze sołectwo rozkwitło: drogi, chodniki, wodociągi, kanalizacje, domy ludowe, oświetlenie, boiska, hale sportowe, remonty szkół i dofinansowanie remontów kościołów. Zachęciliśmy też sołectwa do mądrego gospodarowania pieniędzmi i inwestowania ich, a każde sołectwo dostaje 1% od zwrotu z inwestycji poczynionych za ich pieniądze. Dzięki temu sołectwa stały się bardzo niezależne i można powiedzieć, że są to takie małe gminy.
PB: Trudno się dziwić, że Skarbimierz jest łakomym kąskiem dla zwolenników ponownego połączenia gmin.
AP: Niby tak, ale połączenie nie byłoby korzystne dla Brzegu. Trzeba pamiętać, że gdybyśmy wciąż byli jedną gminą, to Brzeg nigdy nie dostałby tylu środków pomocowych. Wadą miejskich gmin jest wejście polityki spowodowane wyborami proporcjonalnymi, co prowadzi do przejadania budżetu, bo zapadają decyzje polityczne, a nie gospodarskie. Plusem są za to spółki miejskie, które inwestują w swój rozwój. To jest na pewno wartość dodana i siła miasta.
PB: Pan jest wielkim zwolennikiem przekształcenia Skarbimierza w miasto, dlaczego?
AP: Chodzi mi gównie o to, żeby zabezpieczyć Skarbimierz i żeby lepszemu gospodarzowi nie zabrano, żeby zabezpieczyć miasto. To są bardzo często decyzje polityczne. Nie było jeszcze przypadku, żeby łączono dwie gminy miejskie. Dlatego powstanie miasta tutaj, utrudniłoby wchłonięcie, bo nikt raczej nie chciałby połykać całości. Pytanie jest też, jak byłyby wydawane pieniądze, na przykład kwota wolna, czy to nie byłoby przejadane? Skarbimierz ma wciąż dużo do zrobienia, a pieniędzy byłoby dużo, dużo mniej.
PB: Jakie największe sukcesy mijającej kadencji może pan wskazać?
AP: Decentralizacja władzy, która trafiła do naszych mieszkańców i przekazanie ludziom pieniędzy, o których wydatkowaniu sami decydują. Na drugim miejscu są inwestycje i to, że mamy sukces inwestycyjny w dosłownie każdym sołectwie. Kolejny element to program „Czyste powietrze”. Unikalna sprawa w skali województwa. W jego ramach dopłacamy mieszkańcom maksymalnie 18 tys. Złotych do fotowoltaiki, pomp ciepła i wymiany pieców. Zbudowaliśmy bądź zmodernizowaliśmy łącznie osiem hal sportowych i osiem orlików. Zapewniliśmy miejsca dla wszystkich naszych dzieci w przedszkolach, a także mamy własny żłobek. Buduje się dom kultury, ale w związku z opóźnieniem z winy wykonawcy zostanie oddany w przyszłym roku. Najważniejsze w tym wypadku było zagospodarowanie terenu po basenie. Na nowy rok we wszystkich sołectwach mamy przewidziane ponad 60 zadań inwestycyjnych różnego formatu.
PB: Dlaczego w tej gminnie warto się osiedlać i zapuszczać korzenie?
AP: Po pierwsze mamy najwyższe obniżki podatkowe, niskie ceny działek budowlanych, dostęp do oświaty, przedszkola, żłobek, infrastruktura handlowo-usługowa, infrastruktura sportowa, miejsca pracy i łatwość załatwiania spraw w urzędzie i nasz sztandarowy program „Czyste powietrze”.
