Nie ratujcie podlota

Jak co roku, mniej więcej o tej porze wraca sprawa piskląt, podlotów poza gniazdem, bo jak uczy życie, temat ten nigdy się nie dezaktualizuje. Wydarzenia sprzed kilku dni najlepiej to potwierdzają.

Siedząc na balkonie, raczyłem się poranną kawą, zadowolony ze spokoju i zbawiennego cienia rzucanego przez pobliskie drzewa. Z kontemplacji wyrwały mnie odgłosy prowadzonej w pobliżu „akcji ratowniczej”. W ożywionej dyskusji mieszkającego w sąsiednim bloku małżeństwa dosłyszałem, że pisklę wypadło z gniazda.

Cóż było robić, postanowiłem przyłączyć się do interwencji. Scena, którą zobaczyłem, po prostu mnie ujęła – młoda sąsiadka stała na balkonie i wydawała dyspozycje, podczas gdy głowa rodziny skrupulatnie zbierała do wyściełanego trawą pudełka małe pierzaste niebożątka, które – zdaniem moich sąsiadów – wypadły z gniazda. Pełna empatii i dobrych intencji postawa moich sąsiadów zasługuje na peany. Tyle że to nie były pisklęta, które wypadły z gniazda, tylko podloty, a tych ratować nie należy.

Jaka jest różnica między pisklęciem a podlotem? Taka jak między dzieckiem a podrostkiem. Podlot to młody ptak, który opuścił gniazdo, ale nie potrafi jeszcze latać i samodzielnie zdobywać pożywienia. Łatwo go rozpoznasz go po krótkim ogonie, odstających jeszcze piórkach i żółtych zajadach w kącikach dzioba.

Ponieważ zachowuje się dość niezdarnie, może sprawiać wrażenie, że potrzebuje naszej pomocy. Jeżeli jednak spotkasz podlota, to nie próbuj go ratować. Rodzice opiekują się młodymi, które uczą się dopiero życia. Karmią je i ostrzegają przed niebezpieczeństwem, a nawet bronią. W młodości sam zostałem zaatakowany przez parę kwiczołów, kiedy podniosłem z ziemi podlota i odkładam go na gałąź, aby nie padł on łupem wałęsającego się psa. Widocznie moje intencje zostały niewłaściwie odebrane, na szczęście atak był jedynie pozorowany.

My ludzie, lubimy mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku, co często przysłania nam cel ostateczny. Na domiar złego wydaje nam się, że świetnie rozumiemy świat zwierząt, popełniając przy tym grzech ignorancji.

Przytulne i bezpieczne gniazdo – taki obraz jawi się w naszej wyobraźni. Czy na pewno jest ono takim bezpiecznym miejscem? Kilka piskląt zgrupowanych w jednym miejscu przez dłuższy czas, głośno domagających się pokarmu, łatwo może zwrócić uwagę drapieżnika. Po opuszczeniu gniazda młode uczy się życia, uczy się jak zdobywać pokarm i ćwiczy niezbędne do lotu mięśnie.

Jedyne co możemy zrobić, kiedy znajdziemy podlota, to przenieść ptaka w bezpieczne miejsce, o ile znajduje się w miejscu o dużym nasileniu ruchu. Pamiętaj jednak, aby zbytnio się nie oddalać, utrudniłoby to rodzicom odnalezienie młodego.

Jeżeli jednak ptak jest ranny, wygląda na chorego lub może mieć obrażenia wewnętrzne, jak najszybciej zabierz go do weterynarza lub skontaktuj się z Ośrodkiem Rehabilitacji Dzikich Zwierząt. Do przetransportowania rannego ptaka najlepiej nada się tekturowe pudełko. Rozmiar pudełka powinien być tak dobrany, aby ptak swobodnie się w nim mieścił, ale żeby nie mógł w nim podskakiwać czy trzepotać skrzydłami. Pudełko musi mieć otwory, które zapewniają dopływ powietrza.

A co jeśli znajdziesz pisklę nieopierzone?

Jeżeli ptak jest pokryty puchem, częściowo nieopierzony i siedzi na ziemi to może oznaczać, że wypadł z gniazda. Sprawdź, czy w pobliżu nie ma gniazda lub dziupli z podobnymi ptakami. Jeśli tak to spróbuj podłożyć pisklę z powrotem do gniazda.

Jeżeli pisklę jest małe, okryte puchem, siedzi na ziemi, piszczy i otwiera dziób, kiedy dotykasz je ręką, a w okolicy nie widać gniazda, z którego mogło wypaść, możesz spróbować wychować je samodzielnie.

Pisklęta gniazdowników są początkowo pozbawione piór i do ok. 7 dnia życia nie potrafią utrzymać temperatury ciała. Jeżeli nie zapewnimy mu odpowiedniej temperatury, zginie. Na początek ogrzanie go w dłoni powinno wystarczyć. Następnie wyściel kartonowe pudełko, w którym należy zapewnić odpowiednią temp. (około 35ºC) oraz wilgotność powietrza. Za ogrzewanie wystarczy plastikowa butelka z ciepłą wodą – połóż ją do pudełka, a obok rozwieś mokry ręcznik. Napój ptaka letnią wodą i przygotuj dla niego posiłek.

Najlepiej do tego nadaje się, ugotowane na twardo i starte jajko oraz świeży biały ser. Możesz też przygotować mieszankę jajeczno-serową według przepisu, który znajdziesz TUTAJ.

Pamiętaj jednak żeby nie „ratować” podlota. To samo tyczy się innych zwierząt. Jeżeli podczas spaceru w lesie spotkasz w trawie „porzuconą” młodą sarnę, to nie ratuj jej – najprawdopodobniej czeka tam na powrót matki. Jeżeli jednak zwierzę wydaje ci się chore, osłabione lub ranne, jedyne co możesz zrobić to powiadomić służbę leśną. Nasze dobre chęci często mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc.

Sąsiedzi wyszli z tego zdarzenia może bardziej świadomi i z pewną ulgą odstawili młode wróbelki w bezpieczne miejsce. Kawa niestety wystygła.

Tekst i zdjęcia: Janusz Pasieczny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *