Dzisiejsza, kolorowana widokówka przedstawia budynek Królewskiego Seminarium Nauczycielskiego, czyli późniejszego „Nowego Ogólniaka”. Zdjęcie wykonano krótko po ukończeniu budowy, gdyż – jak widać – ówczesna ulica Żłobiźniańska, wcześniej zwana szosą (dziś ul. 1. Maja), jest jeszcze nieutwardzona.
Gmach wzniesiono w r. 1907 według projektu – wspomnianego już w „odcinku” o „Starym Ogólniaku” – brzeskiego radcy budowlanego Paula Pistoriusa. Projekt powstał w r. 1904 we współpracy z powiatowym inspektorem budowlanym i późniejszym tajnym radcą – Hermannem Weissteinem. Do prac budowlanych przystąpiono niezwłocznie po ostatecznym zatwierdzeniu projektu przez władze we Wrocławiu, w kwietniu 1907 r. Przymiotnik „królewskie” w nazwie szkoły oznaczał widocznie, że miasto nie miało tu ostatniego słowa.
Architektoniczną dekorację trzypiętrowego gmachu szkoły zrealizowano m.in. za pomocą wykonanych z piaskowca obramień drzwi wejściowych i niezwykle dużych okien parteru. Stromy dach, kryty dachówką, zdobią profilowane szczyty i niewielka wieżyczka, zwieńczona kopułą. Tylną fasadę zdobi tegar słoneczny, a także ryzalit klatki schodowej, nakrytej miedzianym dachem.
Od północy z gmachem szkoły styka się pod kątem prostym budynek mieszkalny, w którym przewidziane były mieszkania dla dyrektora, zastępcy, jeszcze jednego nauczyciela oraz woźnego, a od wschodu – sala gimnastyczna.
W połowie lat 30. nieopodal szkoły powstało osiedle mieszkaniowe.
Gmach był siedzibą seminarium nauczycielskiego do wczesnych lat 20., a od r. 1923 mieściła się tam 6-klasowa szkoła średnia, przygotowująca do matury, zwana szkołą Piastów (Piastenschule). Uczniem tejże szkoły był słynny dyrygent, Kurt Masur.
Po wojnie, aż do końca lat 80., była tam tzw. ruska szkoła, w której uczyły się dzieci stacjonujących w Brzegu radzieckich wojskowych i pracowników cywilnych. Szkołę włączono do zamkniętego areału, utworzonego wokół wspomnianego wyżej osiedla mieszkaniowego. W tym miejscu warto obalić pewien brzeski mit, który dość uporczywie mówi o „szarych koszarach”. To nigdy nie były żadne koszary, tylko zwykłe osiedle mieszkaniowe.
W latach 20. przed szkołą ustawiono skromny pomnik, upamiętniający poległych w I wojnie światowej seminarzystów i nauczycieli. Pomnik przetrwał II wojnę światową i został nawet przejęty przez nowych włodarzy, którym posłużył za postument, na którym (oczywiście po uprzednim zdjęciu tablic z nazwiskami poległych) ustawili biust (tak kiedyś nazywano po prostu popiersie) wodza rewolucji. Po zdjęciu biustu, obelisk trwa do dziś, choć może nieco zapomniany.
Opracowano na podstawie książki „Eine schlesische Perle – Brieg – Bauten erzählen” (Śląska perła – Brzeg – budowle mówią), Dorothea Tscheschner, Berlin 2004.
Napisy
Brzeg
Królewskie Seminarium Nauczycielskie
Stempel pocztowy
Brzeg, Rejencja Wrocław 1
17.6.18.8-9 V (kartkę wysłano między 8 a 9 przed południem)
Wiadomość
Panna
Alwina Ohlenrodt
Hannover-Waldh. (Waldhausen)
Brunestr. 13 I
Kochana!
Szczęśliwie tu dotarłem, podaję Ci mój adres. Więcej w liście.
Landszturmista Aug. (?) August (?) Erdmann
Lazaret Zapasowy Brzeg, Rejencja Wrocław
Oddział Baraki przy ul. Roona (?)
Barak B
Próba interpretacji
Kolejna wiadomość związana z brzeskimi lazaretami podczas I. wojny światowej.
Tekst raczej banalny – nowo przybyły ranny pisząc, przypuszczalnie swej dziewczynie/narzeczonej, podaje adres i zapowiada list.
Tekst, pisany przypuszczalnie ołówkiem kopiowym, jest nieco wyblakły i jego odczytanie nastręcza pewnych trudności, zwłaszcza co się tyczy podanego adresu.
Mowa jest tam o oddziale lazaretu w barakach, mieszczących się – o ile dobrze odczytano – przy ul. Roona. Chodzi o dzisiejszą ul. Wileńską, wcześniej noszącą imię pruskiego feldmarszałka – Albrechta von Roona. Wówczas nie było jeszcze osiedla, za koszarami było szczere pole i całkiem możliwe, że postawiono tam jakieś baraki.
Zastanawia jednak widok seminarium na pocztówce, który może nasunąć przypuszczenie, że lazaret umieszczono w tymże gmachu i być może w pobliżu postawiono baraki. Równie dobrze jednak motyw widokówki mógł być zupełnie przypadkowy.
O ile dobrze odczytano „tytuł” i nazwisko nadawcy, to służył on (nadawca) w landszturmie, czyli pospolitym ruszeniu. Formację tę powołano zaraz na początku wojny i często kierowano tam niewyszkolonych wojskowo poborowych młodszych roczników.
Artykuł publikujemy dzięki uprzejmości Urszuli Banowicz
Redakcja i tłumaczenie Marcin Wrzeciono
Pocztówka ze zbiorów internetowych
Przeczytaj też: Pocztówki odkurzone cz. 18


