Rozmawiamy w pierwszych dniach po zaprzysiężeniu. Jak samopoczucie?
Ceremonia inauguracji i zaprzysiężenie były bardzo poruszające i pozostawiła mi wiele wrażeń, które z pewnością zostaną ze mną na długo. Jednak, jak mówiłam, czas kampanii i wyborów już za nami i trzeba brać się do pracy, a wyzwań jest sporo.
Jako obserwator mogę powiedzieć, że podczas inauguracji nie brakowało… serdeczności.
To prawda. Było bardzo serdecznie i myślę, że to dobrze rokuje na przyszłą współpracę z radnymi, rozmaitymi instytucjami i brzeżanami.
I właśnie! Słowo „współpraca” przewijało się dość często w trakcie kampanii i przypomniała pani o niej w swoim wystąpieniu po złożeniu ślubowania.
Tak i pozostanie ze mną na zawsze, bo tak sobie wyobrażam życie. To dla mnie normalność. Swoją kadencję chcę oprzeć na współpracy, partnerstwie i współdziałaniu. Tylko tak możemy coś osiągnąć.
Nawet z Radą Miejską?
Przede wszystkim z nią! Nie widzę innej drogi do sprawnego działania miasta jak dialog i współdziałanie z radnymi. Nie chcę w tej chwili oceniać, jak było wcześniej. Jednak zrobię wszystko, żeby było lepiej. Wie pan, ja znam osobiście wielu radnych, wiem, jakie mają poglądy i co jest dla nich ważne. Są wśród nich także moi kontrkandydaci z czasu wyborów. I tak naprawdę w wielu miejscach nasze programy są bardzo zbieżne. Może inaczej nazywamy niektóre rzeczy, ale chodzi nam o to samo. Myślę, że dzięki temu łatwiej będzie nam pracować i zmieniać Brzeg. Oczywiście nie mam złudzeń, że czasami będziemy się różnić, ale nawet w takich sytuacjach znajdziemy kompromisowe rozwiązania.
Burmistrz, pani burmistrz czy burmistrzyni?
Nie jest pan pierwszą osobą pytającą mnie o te określenia. Już w trakcie kampanii podjęłam świadomą decyzję, że burmistrzyni pasuje mi najbardziej. Bardzo kojarzy mi się z gospodynią, a tak właśnie chcę poprowadzić swoją kadencję. Rozsądne gospodarowanie zasobami gminy i stwarzanie przestrzeni do powstawania kreatywnych rozwiązań poprawiających nasze życie.
Zaprezentowała pani dwoje wiceburmistrzów. Dlaczego postawiła pani na tych ludzi?
Lucyna Mielczarek i Witold Kustra to prawdziwi fachowcy w swoich dziedzinach, ludzie niezależni, z otwartymi umysłami i pomysłami. Oboje będą dla mnie wielkim wsparciem i gwarancją solidnie wykonanej pracy. Takimi ludźmi chcę się otaczać i stawiam na kompetencje.
Niedawno przeprowadziłem prywatną sondę, którą badałem zdanie ludzi na temat Violetty Jaskólskiej-Palus. I w zasadzie przeważały dwie opinie. Ludzie, którzy panią znali chwalili i mieli pełne zaufanie. Ludzie, którzy nie znali, byli zaciekawieni i zaintrygowani pojawieniem się nowego gracza. Jednak najciekawsze, że nie pojawiał się strach – przed nową szefową na przykład.
Przyznam, że odetchnęłam z ulgą. Gdyby pan stwierdził, że ludzie się mnie boją, to byłaby osobista porażka. Zarządzanie poprzez strach, szykany i konflikty nie leżą w mojej naturze. Zawsze wybierałam drogę dialogu, wspólnego rozwiązywania problemów, dawania wsparcia. I to się udawało! Do wyborów nie szłam po to, żeby wejść do tzw. polityki czy coś sobie załatwić. Bardzo cenię sobie swoją niezależność. Rzecz jasna mam swoje poglądy, których nigdy nie ukrywałam. Jednak chcę rozmawiać ze wszystkimi, którzy mają coś do zaoferowania dla Brzegu. Nie zamierzam brać odwetu, mścić się czy brnąć w konflikty. Ludziom, którzy mają do mnie zaufanie, obiecuję, że go nie zawiodę, a zaciekawionym gwarantuję, że moja kadencja będzie interesująca.
„Solidna 7” to pani program wyborczy. W trakcie kampanii wielu podawało w wątpliwość możliwość jego realizacji. Co może odpowiedzieć im teraz urzędująca już burmistrzyni?
To, że wygrałam wybory, jest najlepszym dowodem, że jednak kilka tysięcy wyborców zaufało moim słowom i popierają taki kierunek zmian w Brzegu. Chcę podkreślić, że „Solidna 7” to prawdziwy program, a nie zbiór populistycznych haseł przygotowanych na potrzeby kampanii. Gwarantuję państwu, że wszystko, co jest w nim zapisane, zostało głęboko przemyślane i przeanalizowane, a każda złotówka potrzebna do realizacji programu policzona. Są pomysły jak gospodarnie wydawać pieniądze z budżetu, jak zoptymalizować jego działanie, a także jak sprawić, żeby do miejskiej kasy wpadało coraz więcej pieniędzy. Nie mówię tu tylko o pozyskiwaniu funduszy zewnętrznych, ale o inwestycjach, które są konieczne do podnoszenia zamożności miasta i jego obywateli.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów.
Dziękuję i obiecuję zrobić co w mojej mocy, żeby w Brzegu żyło się nam jak najlepiej.